Fundacji Pedagogium na swej stronie internetowej informuje, ze działa na rzecz zapobiegania patologizacji życia społecznego, nieprzystosowania społecznego. Prowadzi szkolenia i warsztaty dla nauczycieli i pedagogów z całej Polski.
- Chcemy objąć nimi teren całej Polski - mówi profesor Mariusz Jędrzejko, socjolog i pedagog związany z fundacją. - Zaczęliśmy od Mazowsza. Z naszych obserwacji wynika, że to właśnie przy drogach tego województwa, nie licząc rzecz jasna terenów przygranicznych, najwięcej kobiet oferuje usługi seksualne.
Od jesieni ub.r. do chwili obecnej ekipa (złożona z psychologów i pedagogów) Pedagogium dotarła do kilkuset mazowieckich tirówek obsługujących m.in. trasę gdańską. Większość z nich to dziewczyny z Bułgarii, Ukrainy i Rumunii. Jedna czwarta - ok. 180 kobiet - zgodziła się na wykonanie sprowadzonego ze Stanów Zjednoczonych testu ślinowego. Namaczały śliną specjalną bibułkę. Jeśli bibułka zmieniała kolor, oznaczało to, że w ślinie mogą występować śladowe ilości wirusa HIV.
- Wynik pozytywny uzyskaliśmy u 19 proc. kobiet - mówi profesor Jędrzejko. - Mogą one być zarażone wirusem HIV. Jak reagowały na tę wiadomość? Nie dowierzały. Część pytała o dodatkowe badania. Najgorsze jest jednak to, że wiele z nich po prostu machało na to ręką. I wracały do pracy.
Autorzy badań podkreślają, że niemal wszystkie prostytutki przyznawały, że w swej ofercie mają seks bez żadnych zabezpieczeń. - Wystarczy, że klient zapłaci odpowiednio więcej - mówi profesor Jędrzejko.
Anna Marzec-Bogusławska, dyrektorka Krajowego Centrum ds. AIDS, uważa, że do tych danych trzeba podchodzić z ostrożnością. - To nie są badania naukowe - powiedziała "Gazecie". - Grupa kilkudziesięciu prostytutek nie jest reprezentatywna dla całej populacji. Testy używane przy tych badaniach nie mają certyfikatów wymaganych w Unii Europejskiej. I rzecz najważniejsza - o zakażeniu wirusem HIV możemy mówić po wykonaniu dwóch testów: przesiewowego i dodatkowego, potwierdzającego.
Krajowe Centrum ds. AIDS ostatni raz badało prostytutki w roku 2002. Testom poddano 400 kobiet z terenu całej Polski, dziewięć z nich było zakażonych. Aktualnych badań nie ma. - Z racji ograniczonych funduszy koncentrujemy się na populacjach szczególnie zagrożonych, mężczyznach mających stosunki homoseksualne, więźniach, młodzieży - mówi Anna Marzec-Bogusławska. - Niewątpliwie jednak czynnikiem zwiększającym ryzyko zakażenia wirusem HIV jest świadczenie usług seksualnych i korzystanie z nich.
Profesor Jędrzejko podkreśla, że proponuje badanym kobietom wykonanie dodatkowego testu z krwi. Większość jednak odmawia. - Zdecydowały się tylko trzy - mówi. - Dwie z nich miały wynik pozytywny.
Nasz rozmówca dodaje, że badania fundacji nie mają absolutnie na celu piętnowania kobiet: - Chcemy jedynie zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z przypadkowym seksem bez zabezpieczeń.
Chodzi nie tylko o AIDS. - Warto zdać sobie sprawę, że większość kobiet przy trasach to ofiary handlu ludzkim towarem - dodaje profesor. - Skąd ta pewność? Przy okazji badań zawsze staramy się pomóc tym kobietom, np. w znalezieniu innej pracy. I wtedy okazuje się, że nie mają dokumentów. A kiedy pytamy, co się stało z ich dokumentami, rozmowa zazwyczaj się kończy. Bardzo łatwo się domyślić, że te kobiety zostały zwabione do Polski perspektywą zajęcia innego niż prostytuowanie się. I zmuszone do nierządu.
Grupa badaczy z Pedagogium rozmawia także z klientami przydrożnych prostytutek. - Chcemy wiedzieć, dlaczego decydują się na korzystanie z tego typu atrakcji. Okazuje się, że to ich reakcja na problemy w rodzinie, zbyt szybkie tempo życia, ciężką pracę - relacjonuje profesor Jędrzejko. - Taki kierowca spędza za kółkiem kilkanaście godzin dziennie, śpi w samochodzie, myje się w wiadrze. I w końcu zatrzymuje się przy tirówce. Żeby odreagować. Mimo że w zasadzie wie, że ryzykuje.
Według szacunków profesora Jędrzejki na całym Mazowszu pracuje ok. 4 tys. prostytutek - tych w agencjach towarzyskich i na drogach. Najwięcej w Warszawie i przy trasach wylotowych ze stolicy. - Rzecz jasna, to nie są tylko i wyłącznie mieszkanki Warszawy - mówi nasz rozmówca. - Przy drogach stoją cudzoziemki. W agencjach pracują kobiety, które do stolicy przyjechały z mniejszych miejscowości w okolicy, większość z okręgu wyznaczonego przez Ciechanów, Płock, Radzyń Podlaski, Kozienice, Skierniewice.
Danych o prostytutkach w Płocku i okolicach nie ma. Policja nie prowadzi oficjalnych zestawień, oferowanie usług seksualnych nie jest karalne. Panie przy drodze dostają tylko mandaty - za zajmowanie pasa drogowego i śmiecenie.
W Płocku nie ma też punktu konsultacyjno-diagnostycznego, w którym każdy anonimowo i bezpłatnie zbadałby się na nosicielstwo HIV. Żeby zrobić takie badanie w naszym mieście, trzeba mieć skierowanie od lekarza, a w laboratorium zapłacić 50 zł. O wyniku informuje lekarz.