Będą cyfrowe konkursy

UKE zdecydował, że nie będzie ogłaszał przetargów na operatorów naziemnej telewizji cyfrowej. Ograniczy się do konkursów.

Nadawcy telewizyjni spotkali się z Urzędem Komunikacji Elektronicznej i Krajową Radą Radiofonii i Telewizji w piątek. - Ucieszyło mnie to, że dziś mówimy o procedurach konkursowych, a nie przetargowych. Konkurs umożliwia wprawdzie subiektywny, ale wybór najlepszych, podczas gdy przetarg faworyzuje siłę czysto ekonomiczną - mówi Marcin Bochenek, wiceprezes TVP.

Propozycje UKE po części pokrywają się z postulatami nadawców. Naziemna telewizja cyfrowa miałaby wystartować już w 2009 r. i na starcie na rynku byłyby dostępne dwie wiązki częstotliwości cyfrowych, czyli tzw. multipleksy. W pierwszym miałyby się znaleźć wszystkie stacje nadające obecnie w systemie analogowym.

Drugi multipleks zostałby zagospodarowany w drodze konkursu. Nadawcy chcieli, żeby jego operator był pasywny, a o zawartości programowej decydowałaby KRRiT. Pomysł ten popierała również sama Rada. UKE chce jednak, żeby operator był aktywny i mógł samodzielnie kształtować ofertę. Właśnie drugi multipleks zdecyduje o powodzeniu naziemnej telewizji cyfrowej w Polsce. Do jej odbioru jest bowiem potrzebna specjalna przystawka (dekoder), a trudno będzie zachęcić widzów do jej zakupu, oferując im wyłącznie zestaw programów, które i tak są dostępnie. Dlatego nadawcy chcą, żeby w drugim multipleksie znalazły się m.in. programy nadawane w wysokiej rozdzielczości (HD).

- Jeśli nie pojawią się tam na starcie, to nie będzie ich już nigdy, bo nie mając kanałów w HD, ludzie będą kupować tańsze dekodery, które nie obsługują tej technologii - mówi Tomasz Berezowski, członek zarządu TVN ds. technicznych i wiceprezes Polskiego Operatora Telewizyjnego (spółka Polsatu i TVN).

Wszystko wskazuje na to, że KRRiT i UKE dojdą do kompromisu i opracują programowe i konkurencyjne kryteria (profil programowy, oglądalność, powiązania kapitałowe itp.), które będą musiały spełniać programy, żeby operator drugiego multipleksu mógł umieścić je w ofercie. Właśnie od tych kryteriów będą zależały szanse zagranicznych nadawców, którzy chcieliby wejść na polski rynek telewizyjny.

- Moim zdaniem taka procedura nie eliminuje ofert firm zagranicznych. Polskie programy mają swoje walory, ale nie są dobre tylko dlatego, że są krajowe. Naziemną telewizję trzeba będzie ludziom sprzedać, oferując im jak najbardziej atrakcyjną ofertę - podkreśla Streżyńska.

Polscy nadawcy chcieliby zamknięcia rynku telewizyjnego dla nowych graczy aż do momentu wyłączenia nadajników analogowych, czyli co najmniej do 2012 r. W zamian proponują dofinansowanie dekoderów dla najuboższych gospodarstw domowych i pokrycie części kosztów kampanii informacyjnej. Czy będą chętni do współpracy z UKE i KRRiT, jeśli te wpuszczą na rynek nową konkurencję? - Do nadawców już dociera to, że dekodery i kampanię informacyjną trzeba sfinansować, szczególnie jeśli do gry wkroczą podmioty zagraniczne, bo inaczej nie będzie klientów i będzie się traciło rynek - mówi Streżyńska, która kolejne spotkanie z nadawcami wyznaczyła na 26 maja.