"Wzywamy o pomoc w ochronie kapliczki na Polanie Chochołowskiej! Kościółek na Chochołowskiej wiąże się ze wspomnieniami wielu Polaków. To szczególne miejsce, ukochane przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Niepowtarzalny klimat starej kapliczki może zniknąć na zawsze, bo grupa miejscowych wpływowych działaczy postanowiła się do niej dobrać. Wszystko przez ich ambicje i chęć przypodobania się hierarchom kościelnym" - napisał w rozesłanym wczoraj apelu Jerzy Jurecki, właściciel "Tygodnika Podhalańskiego".
- Ta kapliczka ma unikatowy charakter, związany z jej historią. Nie powinna się zmieniać, będziemy o to walczyć - zapowiada Jurecki.
Dolina Chochołowska była jednym z ulubionych górskich szlaków Jana Pawła II. Karol Wojtyła, zanim został papieżem, wielokrotnie bywał w tym zakątku Tatr Zachodnich i modlił się w kaplicy pod wezwaniem Jana Chrzciciela.
23 czerwca 1983 r. Jan Paweł II przybył na krótki wypoczynek do Doliny Chochołowskiej. W schronisku niedaleko kapliczki czekał na niego Lech Wałęsa.
Teraz Jan Piczura - szef PiS-u w powiecie tatrzańskim i członek Wspólnoty Witowskiej, która zarządza Doliną Chochołowską - chce rozbudować kapliczkę. - Podczas wycieczki kard. Stanisława Dziwisza do Doliny Chochołowskiej zastanawialiśmy się, jak uczcić 25. rocznicę pobytu Jana Pawła II w Dolinie Chochołowskiej. Pojawił się pomysł wybudowania papieskiego pomnika, ale kardynał Dziwisz poprosił nas o to, by zadbać o kaplicę - twierdzi Jan Piczura. - Kaplica nie jest zabytkiem, więc postanowiliśmy ją w niewielkim stopniu rozbudować - dodaje.
Kaplica w Dolinie Chochołowskiej została wzniesiona pół wieku temu. Początkowo służyła pasterzom owiec. Wkrótce stała się popularna wśród turystów.
Rzecznik krakowskiej kurii krótko komentuje sprawę rozbudowy kaplicy: - Swego czasu wspominano metropolicie o renowacji tej kaplicy. O przebudowie nic nie mówiono. Na tym sprawa zakończyła się - mówi ks. Robert Nęcek.
W krakowskiej kurii mówi się jednak, że to nie pierwszy przypadek nadużywania autorytetu kard. Dziwisza, by przepchnąć jakąś lokalną sprawę. Tak było w przypadku pomnika papieskiego w Rabie Wyżnej. Nieoficjalnie wiadomo, że kardynał nie chciał kolejnego pomnika, a o tym, że ma się na nim też pojawić, dowiedział się wtedy, gdy już nie dało się cofnąć projektu.
- Samorządowcy i lokalni biznesmeni poczytują sobie za punkt honoru pokazanie się w towarzystwie metropolity. Chcą pokazać się w mediach, które zazwyczaj towarzyszą kardynałowi, i przy okazji załatwić to czy owo. Nie zawsze można obronić się przed takimi zachowaniami - usłyszeliśmy w kurii.