Kobe Bryant - MVP z Plutonu

Kobe Bryant zdobył 38 punktów dla Los Angeles Lakers w pierwszym meczu półfinału Konferencji Zachodniej z Utah Jazz (109:98). Bryant zagrał jak na MVP przystało.

NBA nie ogłosiła jeszcze oficjalnie, kto został wybrany na najbardziej wartościowego zawodnika sezonu zasadniczego, ale po piątkowej publikacji "Los Angeles Times" wiadomo, że będzie to Bryant. 30-letni klon Michaela Jordana, znakomity strzelec, efektowny król wsadów, gwiazda pełną gębą. Gwiazda, która w trakcie 11-letniej kariery w NBA nigdy nie zdobyła nagrody MVP, bo kiedy Lakers zdobywali mistrzowskie pierścienie, zespół na swoich barkach niósł Shaquille O'Neal, a kiedy Bryant został liderem drużyny - Lakers mieli kłopoty z awansem do play-off.

Obecny sezon jest przełomowy. A jeśli przypomnieć sobie sytuację sprzed roku, kiedy Bryant powiedział wprost, że woli grać nawet na Plutonie, byle nie w Lakers, to ostatnie miesiące są wręcz niesamowite. Najpierw dał się przekonać do gry trenerowi Philowi Jacksonowi, potem w świetnej formie rozpoczął sezon i wykorzystał to, że młoda drużyna okrzepła. A kiedy wreszcie na początku lutego do Lakers przyszedł podkoszowy Pau Gasol z Memphis Grizzlies, to Bryant sam pochwalił za ruchy transferowe szefostwo klubu. Wcześniej to właśnie nieudacznictwo działaczy było powodem jego frustracji.

Lakers finiszowali z bilansem 27-9 i wywalczyli pierwsze miejsce w bardzo mocnej Konferencji Zachodniej (57-25). Bryant zdobywał przeciętnie 28,3 punktu na mecz, miał 6,3 zbiórki oraz 5,4 asysty. Miewał już lepsze osiągnięcia w karierze, ale nigdy nie był liderem aż tak dobrego zespołu. W pierwszej rundzie play-off Lakers rozbili 4-0 Denver Nuggets, teraz prowadzą 1-0 z Jazz. Bryant zaczął znakomicie - już w pierwszej kwarcie rzucił 15 punktów. W sumie miał 38 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst. Trafił 21 z 23 rzutów wolnych.

O tym, że zostanie MVP, dowiedział się podczas kolacji w trakcie szóstego meczu Jazz z Houston Rockets. Dostał e-maila i pochwalił się siedzącym obok kolegom z drużyny. - Pogratulowaliśmy mu. Zasłużył na nagrodę. Powiedział nam, że jest dumny z całego zespołu - relacjonował rezerwowy Sasza Vujaczić. Czy koledzy krzyczeli Bryantowi tradycyjne "MVP! MVP!"? - Dopiero kiedy zapłacił rachunek za wszystkich - odparł Vujaczić. - Zapłaciłeś? - spytano Bryanta. - Przełknąłem gorzką pigułkę - przyznał nowy MVP NBA.