Za zgodę na rozwieszenie reklamy muzeum zamkowe dostało od prywatnej firmy 10 tys. zł. Czujni bielszczanie od razu zauważyli, że baner zasłania nie tylko fragmenty zamkowych murów, ale także część przylegającej do niego kaplicy św. Anny.
Co prawda kaplica od dawna nie pełni funkcji sakralnych, bo dzierżawiący ją Kościół polskokatolicki przeniósł się w inne miejsce, jednak wielu mieszkańców uznało, że powieszenie baneru z półnagą modelką w takim miejscu to niestosowny pomysł. - Do wieszania takich reklam nadają się przydrożne słupy, a nie zamkowe mury i kaplica! Przecież takie zestawienie może urazić uczucia religijne wielu osób - uważa bielszczanka Krystyna Matlakiewicz.
Bielski poseł PiS-u Stanisław Pięta mówi, że do jego biura trafiło tak wiele listów protestacyjnych, że postanowił napisać list do śląskiego urzędu marszałkowskiego, na którego utrzymaniu jest zamek. Zażądał ściągnięcia reklamy. - Roznegliżowana modelka pod krzyżem kaplicy to naprawdę nie jest dobre połączenie. Muzeum to obiekt kulturalny, powinno dbać o pewne standardy, a wygląda jak buda z piwem. Najpierw wisiały tam jakieś oleje, teraz modelka w bieliźnie - mówi poseł Pięta.
Urzędnicy bielskiego magistratu podchodzą do sprawy ze spokojem. Kazimierz Polak, przewodniczący komisji edukacji i kultury bielskiej rady miejskiej, mówi, że nie widzi żadnego powodu, by ściągać reklamę z zamkowych murów. - Publiczne dotacje nie zaspokajają wszystkich potrzeb muzeów, dlatego takie placówki szukają dodatkowych pieniędzy. Właśnie z tego powodu muzeum wynajmuje miejsca na reklamy - wyjaśnia Polak. - Choć niekoniecznie musi mi się to podobać, rozumiem, dlaczego tak się dzieje - dodaje.
Lidia Sztwiertnia, znana bielska rzeźbiarka, także nie widzi powodów, dla których należałoby ściągnąć reklamę. Przygotowuje się właśnie do wystawy we Wrocławiu i na reklamującym ją plakacie widać jej głowę połączoną z męskim aktem. - Nie widzę nic niestosownego w widoku pięknej dziewczyny w stroju kąpielowym. Nie dajmy się zwariować. Rzeźbione przeze mnie anioły są nagie, a miałam wystawę w muzeum archidiecezji krakowskiej i nikt nie miał żadnych zastrzeżeń - mówi artystka. Jej zdaniem są w Polsce sprawy bardziej warte krytykowania. Na przykład kicz wdzierający się do sztuki sakralnej. - Myślę np. o sprzedawanych na ulicznych kramach okropnych figurkach Matki Boskiej z odkręcanymi głowami czy twarzami Barbie, które nie mają nic wspólnego z duchowością. To jest istotny problem, którym powinni zająć się krytykanci, a nie ładna dziewczyna - uważa Sztwiertnia.