Za rasizm na naszych stadionach karać trudno

Po skandalu z kibolami Lechia Gdańsk chce kupić latem ciemnoskórego piłkarza. Czy wcześniej poniesie karę? Światowe władze piłkarskie za choćby jeden rasistowski wybryk kibiców nakazują karać ujemnymi punktami. W Polsce to niemożliwe

Lechia karze za rasizm - zakaz wyjazdów dla kiboli

Jakie sankcje za rasizm - uchwała PZPN

Półtora roku temu opisywaliśmy, jak chuligani w barwach Lechii Gdańsk - ulubionego klubu premiera Donalda Tuska - obrzucili czarnoskórych piłkarzy Pogoni Szczecin bananami i sławili śpiewem hitlerowskiego dygnitarza Rudolfa Hoessa. Za karę klub zagrał cztery mecze przy pustych trybunach. Stanowczą walkę z rasizmem obiecywał ówczesny wiceprezes klubu Maciej Turnowiecki. - Takie wydarzenia nie mogą się powtórzyć - mówił na łamach "Gazety".

Powtórzyły się. Dwa tygodnie temu kibole małpimi pohukiwaniami potraktowali graczy Legii Warszawa - Nigeryjczyka Martina Ekwueme i Takesure'a Chinyamę z Zimbabwe. Kary nie było, zresztą Wydział Dyscypliny PZPN ostatnio strajkował.

Wreszcie w niedzielę przyjezdni z Gdańska obrażali w Poznaniu piłkarza Warty Alana Ngamayamę, notabene rodowitego poznaniaka, syna Polki i Zairczyka, który wiele lat temu przyjechał do nas na studia.

Jak drugoligowa Lechia zostanie ukarana? Decyzje Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) sprzed dwóch lat nakazują już za pierwszy rasistowski incydent odejmować trzy punkty, za recydywę - sześć punktów, za kolejne incydenty degradować klub do niższej ligi. Władze krajowe (jak PZPN) zostały zobowiązane do korekty swoich regulaminów pod groźbą wykluczenia na dwa lata ze wszystkich rozgrywek, z mundialem i Ligą Mistrzów na czele.

- Owszem, FIFA wymaga automatycznego zabierania punktów, ale pod jednym warunkiem: jeśli sprawcy zostaną zidentyfikowani - mówi Krzysztof Malinowski, przewodniczący Trybunału Piłkarskiego PZPN, który dostosowywał związkowy Regulamin Dyscyplinarny do zaleceń światowych władz. - W Polsce to trudne, a często niemożliwe. Wciąż nie mamy ustawy nakazującej dokonywać pełnej identyfikacji każdej osoby wpuszczanej na stadion, więc wymogi licencyjne nie zmuszają klubów do wprowadzenia karty kibica, dzięki której byłby on sklasyfikowany jako fan konkretnej drużyny. Dlatego zabieranie punktów, choć regulamin je teoretycznie dopuszcza, byłoby tak naprawdę działaniem wbrew zapisom FIFA. Pozostają kary finansowe, zakaz kibicowskich wyjazdów, zamknięcie stadionu - dodaje Malinowski.

Wczoraj PZPN, który na skandal sprzed dwóch tygodni nie zareagował, zapowiadał radykalne kroki. - Wkurzyłem się całym tym zajściem. Poleciłem Adamowi Gilarskiemu [szefowi Wydziału Dyscypliny] niezwłocznie wszcząć postępowanie zapobiegawcze, które jeszcze przed kolejnym meczem Lechii uniemożliwi takie zachowanie - powiedział prezes Michał Listkiewicz. W środę gdańszczanie podejmują w lidze Podbeskidzie Bielsko-Biała. Środkiem zapobiegawczym może być np. zamknięcie części lub całego stadionu.

Front zmienił też klub. Jeszcze w niedzielę prezes Turnowiecki - ten sam, który półtora roku temu obiecywał, że rasistowskie incydenty na stadionie Lechii "już się nie powtórzą" - opędzał się od oskarżeń pod adresem gdańskich chuliganów. Jego zdaniem upatrzyli sobie innego zawodnika (Damiana Pawlaka).

W poniedziałek mający aspiracje pierwszoligowe klub już doniesień o skandalu nie dementował. Wydał za to oświadczenie, w którym znów obiecał walkę z rasizmem wśród kibiców. Na mecz z Podbeskidziem piłkarze Lechii mają w geście protestu wyjść z dziesięciominutowym opóźnieniem, a gdyby ktoś na trybunach znów obrażał ciemnoskórego rywala - w zespole z Bielska-Białej gra Mike Mouzie - zrezygnować z rozgrywania następnej kolejki, za co zostaliby ukarani walkowerem. Klub zapowiedział również, że będzie intensywnie szukał na rynku transferowym zawodnika o ciemnym kolorze skóry, by - jak głosi komunikat - "przełamać sposób myślenia niektórych osób".

Od tego się zaczęło: kibole jak małpy