Za hajlowanie ponownie przed sąd

Sąd Okręgowy w Opolu uchylił dziś postanowienie sądu I instancji o umorzeniu sprawy przeciwko członkom ONR, którzy hajlowali na Górze św. Anny. Nakazał ponowne wszczęcie postępowania.

Prokuratura oskarżyła Krzysztofa F., Karola L. i Piotra B. członków brzeskiego ONR-u o publiczne propagowanie ustroju faszystowskiego, którego mieli się dopuścić w 2006 i 2007 roku podczas składania kwiatów pod pomnikiem Powstańców Śląskich na Górze św. Anny. Wtedy ONR-owcy wykonali faszystowski gest "heil".

Po kilkumiesięcznym śledztwie do sądu wysłano akt oskarżenia wraz ze zdjęciami i filmem z uroczystości. Do akt załączono również opinię biegłego dr Dariusz Libionki, kierownika działu naukowego Państwowego Muzeum na Majdanku, który w 10 stronicowej opracowaniu stanowczo stwierdził, że symbolika pozdrowienia wzniesioną prawą ręką z dłonią skierowaną ku ziemi jednoznacznie kojarzy się z ruchem faszystowskim i dla społeczeństwa polskiego ma wydźwięk negatywny.

Mimo to pod koniec lutego Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich umorzył postępowanie karne przeciwko trzem członkom brzeskiego stowarzyszenia Obozu Narodowo-Radykalnego uznając, że gest nie był faszystowskim hajlowaniem tylko rzymskim salutem. Sąd uznał, że gest, który wykonali nawiązywał do korzeni łacińskich, a nie nazistowskich.

- Pozdrowienia przez uniesienie prawej dłoni wykonywany był przez faszystów. Jednak nie wolno zapominać o genezie tego gestu, który zrodził się w cesarstwie rzymskim i był to tzw. rzymski salut, a delegacja ONR-u wykonując go jednocześnie mówiła "Chwała bohaterom" oddając w ten sposób cześć poległym powstańcom, a przy innych okazjach łącznie z wykonywanym salutem mówili "Czołem wielkiej Polsce" - mówiła sędzia Małgorzata Marciniak.

Dodała, że to, iż ów gest większości społeczeństwa kojarzy się z faszyzmem, nie może spowodować, iż z pola widzenia zatracimy jego genezę. - Wnioski wyciągane z zachowania oskarżonych nie mogą ich obciążać. O winie i sprawstwie nie mogą przesądzać skojarzenia innych, a wszelki wątpliwości należy rozstrzygnąć na korzyść oskarżonych - argumentowała sędzia Marciniak.

Prokuratura się zażaliła uznając, że sędzia dokonała zbyt swobodnej oceny materiału dowodowego.

Dziś sąd II instancji postanowienie sędzi Marciniak uchylił. - Sąd I instancji w czasie wstępnej kontroli aktu oskarżenia nie powinien osądzać materiału dowodowego - uzasadnił sędzia Zbigniew Kwiatkowski. Nakazał sądowi w Strzelcach Op. ponowne wszczęcie postępowania.

Posiedzenie było niejawne. Nikt z ONR się nie zjawił.