Rada PZU zajmie się audytem

Rada nadzorcza PZU zajmie się dziś wynikami audytu przeprowadzonego na zlecenie nowego zarządu. A potem zastanowi się, czy były prezes Jaromir Netzel szkodził spółce.

Jak ujawniliśmy w ub. tygodniu, pod rządami prezesa Netzla w PZU zatrudniano na dyrektorskich stanowiskach ludzi bez kompetencji (dyrektorem biura audytu b. prezes zrobił leśnika, a jego zastępcą został historyk Kościoła). Mimo to Netzel dał im pensje zdecydowanie większe, niż mieli ich poprzednicy. Dyrektorzy w spółce dostawali średnio o 7 tys. zł więcej miesięcznie niż ich koledzy w innych firmach, a ich zastępcy - o 3 tys. więcej. Swoim zaufanym Netzel dawał służbowe mieszkania i samochody (jedna z dyrektorek miała do dyspozycji nawet dwa auta). W ciągu kilkunastu miesięcy b. prezes wypłacił najbliższym współpracownikom 900 tys. zł nagród specjalnych.

Pod rządami Netzla kontrolowane przez skarb PZU dawało też zarobić znajomym dyrektorów. Dwie umowy na 900 tys. zł podpisano - bez przetargu - ze spółką Profirma, która miała opracować system ocen pracowniczych dla spółki. O pominięcie trybu przetargowego wnioskowała dyrektorka ds. strategii personalnej, jedna z najbliższych współpracownic Netzla, a były prezes zaakceptował wniosek. Ponad 50 tys. zł zarobił w PZU gdański prawnik, były przełożony jednego z dyrektorów, który miał przeszkolić pracowników w zakresie prawa. Zdaniem audytorów w obu przypadkach zachodził konflikt interesów.

Zdaniem naszych rozmówców w resorcie skarbu rada nadzorcza powinna dokładnie przeanalizować wyniki audytu i zastanowić się, czy skierować w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Jednak minister skarbu nie chce wypowiadać się w tej sprawie.

- Wygląda na to, że źle się działo w PZU pod rządami prezesa Netzla - ocenia Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów promującego zasady ładu korporacyjnego w spółkach. - Ale trudno dziwić się, że Netzel zatrudniał niekompetentnych ludzi, skoro sam był niekompetentny. Opisane w "Gazecie" wyniki audytu świadczą, że mógł działać na szkodę spółki. Rada powinna wnioskować do walnego zgromadzenia, żeby wystąpiło przeciwko Netzlowi na drogę sądową o naprawienie szkody - uważa Nartowski.

Pod rządami PiS walne PZU odmówiło absolutorium powołanemu za czasów SLD prezesowi Cezaremu Stypułkowskiemu. Netzel zarzucił mu zbyt rozdęte koszty reprezentacyjne i wydatki na podróże. Stypułkowski, który tłumaczył, że wyjeżdżał na zagraniczne konferencje ubezpieczeniowe, odwołał się do sądu.

Nowy zarząd PZU skierował już do prokuratury jedno doniesienie na Jaromira Netzla. Prokurator prześwietli 1,3 mln zł odszkodowania, które b. prezes wypłacił b. minister pracy Annie Kalacie i jej rodzinie. Kalata dostała pieniądze niedługo po zagłosowaniu w Komisji Nadzoru Finansowego za kandydaturą Netzla na prezesa. O pieniądze za wypadek samochodowy walczyła od 10 lat.

Z Jaromirem Netzlem nie udało nam się skontaktować. Była wiceprezes PZU Jolanta Strzelecka odcina się od decyzji kadrowych zarządu i wysokich premii, twierdząc, że prezes Netzel decydował o tym osobiście.