Do zdarzenia doszło w zeszłym miesiącu. Helikopter koalicji miał zrzucić broń, amunicję oraz jedzenie na teren policyjnego posterunku w Ghazini w prowincji Zabul. Przez pomyłkę jednak zostały zrzucone w pewnym dystansie od posterunku, na terenie kontrolowanym przez talibów. Według informacji przekazanych przez lokalnych polityków cała przesyłka została zabrana przez lokalnych talibów.
Według nieoficjalnych informacji feralna przesyłka zawierała ciężkie karabiny maszynowe, AK-47, popularnie zwane kałasznikowami, wyrzutnie granatów, amunicję oraz wodę i jedzenie.
Urzędnicy NATO nie chcieli powiedzieć, które siły dopuściły się pomyłki ani co zostało zrzucone, powiedzieli natomiast, że toczy się w tej sprawie śledztwo.
To nie jest jednak jedyny problem Sojuszu. Lokalni politycy nie wierzą, że w pomyłkę NATO - twierdzą, że broń spadła na terenie kontrolowanym przez talibów nieprzypadkowo. Rzecznik w kwaterze głównej Sojuszu w Brukseli zaprzeczył tym informacjom. Powiedział też, że Sojusz stara się przekonać lokalnych mieszkańców, że nie wspiera celowo talibów.