Andrew Johnston: talent czy manipulacja?

Dyskryminowany w szkole, wyraźnie otyły, trzynastoletni. Śpiewający Pie Jesu anielskim głosem. Zanim posłuchasz i spojrzysz w załzawione oczy jurorów "Britain's Got Talent", przeczytaj. Może wcale nie dasz się wzruszyć?

- Czy ludzi w ogóle obchodzi niesamowity głos Andrew Johnstona? A może mają to gdzieś? Może interesuje ich tylko jego łzawa historia? Przecież właśnie to wykorzystują producenci - pisze felietonistka brytyjskiego "Daily Mail". Brutalnie? Nieprawdziwie? Być może. W końcu "Daily Mail" to brukowiec, który jeszcze kilka dni temu pisał o "prześladowanym 13-latku z głosem anioła".

Żądne wzruszeń miliony poznały historię "Prześladowanego 13-latka" w ostatnią sobotę. Wieczorem Andrew Johnston wystąpił w programie "Britain's Got Talent".

- Producenci od samego początku dawali do zrozumienia, że to Andrew będzie gwiazdą odcinka - ocenił komentator "Daily Telegraph". Po pierwsze, chłopak występował jako ostatni. Zapierające dech w piersiach wykonanie "Pie Jesu" poprzedzał m.in. występ 74-letniej babci z okularami i asystentem, który po niej deptał. Babcia była półnaga i leżała na gwoździach, ale i tak nie przebiła uczestniczki, która grała nosem na dwóch fletach jednocześnie.

Po drugie, jeszcze przed występem sam Simon Cowell zachęcił Andrew do wyznań. - Czy przyjaciele cię wspierają? - zapytał juror, który słynie z surowości i złośliwych uwag. - Nie. W szkole mnie prześladują - odpowiedział chłopak, prowokując głośne "oooo" na widowni. - Jest tak odkąd skończyłem 6 lat i zacząłem śpiewać. Koledzy nie akceptują mojej muzyki - wyjaśnił Andrew. - Co wtedy robiłem? Śpiewałem dalej - dodał, tym razem wywołując jęk podziwu.

Andrew Johnston zaśpiewał Pie Jesu z Requiem Andrew L. Webbera. Ale zanim posłuchacie tego wykonania, posłuchajcie, co było dalej. W poniedziałek, dwa dni po debiutanckim występie o genialnym (i prześladowanym) Andrew napisały największe brytyjskie dzienniki.

- Ojciec opuścił rodzinę Andrew, gdy chłopiec miał kilka miesięcy. Matka sama wychowywała czworo dzieci. W domu się nie przelewało. Bywały dni, w których do jedzenia był tylko chleb - relacjonował "Daily Mail".

- Nie byłem najlepszym ojcem. Ale gdy oglądałem występ syna, płakałem ze szczęścia. Chcę zobaczyć się z synem. Zawiodłem go, ale mam nadzieję, że mi wybaczy - podkreślał Johnston senior na łamach "The Sun". Ta sama gazeta zapewniała, że koledzy, którzy bili i prześladowali chłopca, bardzo żałują swojego zachowania. - Dostałem od nich sporo smsów z gratulacjami. Czuję wielką ulgę. Rozpoczynam nowy etap w życiu - powiedział Andrew.

Czy ludzi naprawdę wzrusza głos 13-letniego chłopca? A może tu wcale nie chodzi o talent, tylko o historię, która świetnie się sprzedaje? Co stanie się z piękną historią, jeżeli dorastający chłopak straci swój czysty głos? Czy również wtedy uda się Johnstonowi wzruszyć miliony?

Te pytania zadają brytyjskie media. A Andrew przygotowuje się do kolejnego etapu "Britain's got talent". Dasz się wzruszyć?