W piątek prokuratura przesłała w tej sprawie akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Lublinie.
Chodzi o dr Andrzeja P. z lubelskiej Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Akademii Medycznej. W czerwcu 2005 r. podjął on decyzję o przeszczepie nerek dwóm pacjentom. Z kolei lekarze z Warszawy zadecydowali o transplantacji jego wątroby. Dawcą był 19-letni Grzegorz z Ryk, który zmarł z powodu niedotlenienia mózgu: zachłysnął się, połykając tabletkę. Wcześniej nie skarżył się na żadną chorobę, był honorowym dawcą krwi, a według matki, która zgodziła się na przeszczep, był okazem zdrowia.
Jednak prokuratorskie śledztwo wykazało, że dr. Andrzej P. podejmując decyzję o przeszczepie wiedział od lekarza zajmującego się badaniami histopatologicznymi, że mieszkaniec Ryk chorował na grasiczaka (jedna z odmian nowotworu). Ten fakt powinien wykluczyć go z grona dawców. Miesiąc po przeszczepie wyszło na jaw, że Grzegorz cierpiał także na chłonniaka złosliwego (znacznie groźniejsza odmiana nowotworu). Mimo posiadania tej wiedzy dr Andrzej P. zdecydował o przeszczepie organów i nie zawiadomił o tym ani rodzin pacjentów, którym je przeszczepiono, ani innych lekarzy. Oskarżony nie przyznał się do winy.
Zdaniem śledczych, z powodu błędnej decyzji lekarza, kilka miesięcy po przeszczepie nerki na ostrą odmianę białaczki limfoblastycznej zapadł Robert L. Do dziś walczy on z rakiem. W toku śledztwa okazało się, że na taką samą odmianę białaczki limfoblastycznej zachorowała także Hanna K. z Lublina, której przeszczepiono drugą nerkę mieszkańca Ryk. Kobieta w styczniu 2007 r. zmarła na raka. W między czasie na białaczkę zachorował także Piotr B. z Warszawy, któremu z kolei przeszczepiono wątrobę młodego mężczyzny.
Po śmierci Hanny K. śledczy zwrócili się do biegłych z zakresu medycyny sądowej, by określili, co było przyczyną zgonu. Orzekli oni, m.in. że Robert L. i Hanna K. znajdowali się w stosunkowo dobrym stanie zdrowia i mogli poczekać na zdrowego dawcę. To właśnie opinia biegłych zadecydowała o przedstawieniu lekarzowi w marcu zeszłego roku zarzutów i skierowania do sądu aktu oskarżenia.
Przedstawione dr. Andrzejowi P. zarzuty dotyczyły przeszczepu nerek. Do odrębnego śledztwa skierowano sprawę transplantacji wątroby. - Decyzji o przeprowadzeniu tego przeszczepu nie podejmował dr. Andrzej P. Transplantacji wątroby dokonano w jednym z warszawskich szpitali - tłumaczy Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Nie wiadomo, czy śledczy postawią zarzuty lekarzom z Warszawy odpowiedzialnym za przeszczep wątroby mieszkańca Ryk. Wszystko dlatego, że mężczyzna, któremu dokonano transplantacji tego organu znajdował się w bardzo ciężkim stanie zdrowia. Tylko natychmiastowy przeszczep dawał mu nadzieję na przeżycie.