Marcin Mróz, główny ekonomista Fortis Banku:
Udział gazu w naszych wydatkach (tzw. koszyku inflacyjnym) to 2,2 proc. Gdy przemnożymy to przez wielkość podwyżki, okaże się, że pierwszy bezpośredni efekt będzie widoczny - inflacja wzrośnie o 0,2-0,3 pkt proc.
Ale choć inflacja już w maju może wyraźnie podskoczyć, nie zmienia to postrzegania procesów inflacyjnych w przyszłości. Wszyscy spodziewali się, że podwyżka cen wyniesie kilkanaście procent, mniej więcej takiej skali wzrost uwzględniano w prognozach na następne miesiące. Zresztą przy tak niewielkim udziale gazu w koszyku odchylenie od oczekiwań musiałoby być na dużą skalę, by podwyżka cen mogła się w istotnie inny sposób przyłożyć do wzrostu inflacji.
Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku:
Poza pierwszym bezpośrednim wpływem na inflację trzeba pamiętać o wpływie pośrednim. Tam gdzie gaz jest używany do produkcji, np. w zakładach azotowych, w produkcji chemikaliów, możemy dodatkowo zobaczyć wzrost cen tych produktów. Dla przeciętnego Polaka pewnie bardziej istotna będzie branża usługowa - restauracje, hotele. Ostatnie dane GUS pokazały, że chętniej tam chodzimy, więcej wydajemy na te usługi, więc i wzrost cen, który się pojawi, zauważymy.
Na dodatek za chwilę dotrą do nas nowe, wyższe rachunki za prąd. Może się zrodzić przekonanie, że to czas istotnych podwyżek. I dla Rady Polityki Pieniężnej najważniejsze będzie, czy w takiej sytuacji ludzie będą żądać kolejnych podwyżek płac, a jeśli tak, to w jakiej skali.