W ośmioosobowej załodze jest Rafał Kasprzak z Murowanej Gośliny.
Od samego początku ta wyprawa nazywana była czystym szaleństwem. W końcu z Oceanem Atlantyckim nie dał sobie rady nawet potężny Titanic, a co dopiero łódź "Młot Thora", zmontowana z drewnianych patyczków po lodach...
Pomysłodawcą wyprawy jest Holender - 48-letni Robert McDonald. Gdy miał 10 lat, został poważnie poparzony w wypadku. Lekarze nie dawali mu większych szans na normalne życie. On jednak im nie uwierzył i 10 lat później został... kaskaderem. Zagrał w 400 filmach, m.in. w "Rambo" i "Polowaniu na Czerwony Październik". Stał się słynny, mógł odcisnąć swoje dłonie w Alei Gwiazd w Hollywood. Pamiętał o swoim ciężkim dzieciństwie, więc założył Sea Heart Foundation, dzięki której pomaga chorym dzieciom. Zbiera pieniądze, robiąc rzeczy teoretycznie niemożliwe i bijąc kolejne rekordy Guinnessa. Zasłynął m.in. z tego, że zbudował największy na świecie latawiec, którego ogon miał ponad kilometr długości.
Patyczki po lodach, z których postanowił zbudować kopię łodzi wikingów, początkowo zbierał tylko z synem, potem do akcji włączyły się dzieci z całego świata. Łódź, składająca się z 15 milionów patyczków, była budowana przez pięć lat. Patyczki były pojedynczo klejone, a potem ściskane w prasie. Tylko jedna część żaglowca wykonana jest z litego drewna - to ozdoba na dziobie. Reszta to patyczki po zimnych łakociach.
W ubiegłym roku "Młot Thora" przeszedł pomyślnie testy na jeziorze Ijsselmeer w Holandii i na Morzu Północnym. Rejsy próbne odbyły się też w styczniu i marcu. - Uprzejmie informuję, że po bardzo ciężkich przygotowaniach wyruszamy na pierwszy etap rejsu - chwali się Marcin Kasprzak, poznaniak z Murowanej Gośliny, który będzie jednym z ośmiu członków załogi. Pierwszy etap to rejs z miasta Urk w Holandii do Londynu. Start 5 kwietnia o godz. 8 rano.
Żeglarze odwiedzą Londyn, Edynburg, Wyspy Szetlandzkie, Islandię, Grenlandię, kanadyjskie miasta Halifax i St. Johns, a potem popłyną wybrzeżem amerykańskim przez Boston, Hartford, Nowy Jork, Waszyngton, Virginia Beach, Savannah, Jacksonville, St. Augustine i Miami. Wycieczka zakończy się w Key West na Florydzie. Tam łódź zostanie sprzedana na aukcji, a pieniądze z licytacji zasilą konta szpitali dziecięcych w strefach nawiedzonych przez katastrofy.
Jak będzie można odszukać łódź wikingów na morzu? - Należy rozglądać się za płonącymi wioskami - żartuje Rafał. Uczestnicy wyprawy są optymistycznie nastawieni, choć wspominają, że rok temu 23-osobowa irlandzka załoga łodzi wikingów, zbudowanej z litego drewna, dopłynęła tylko do Islandii...