Sezam to baśniowy skarbiec zbójców z opowieści "Tysiąca i jednej nocy". Tak samo nazywa się dom towarowy przy Marszałkowskiej, który powstał w latach 60. To jeden z elementów wielkiego zespołu architektonicznego, tzw. ściany wschodniej, która ciągnie się od Świętokrzyskiej aż do Rotundy w Al. Jerozolimskich. Teraz zaostrza się walka, komu uda się wyrwać Sezam, by wcisnąć ogromny budynek zamiast niskiego i zapełnić swój skarbiec milionami.
- Jesteśmy bombardowani przez inwestorów. Na biurku mam już kilka koncepcji wieżowców. Firmy występują do władz miasta o warunki zabudowy - usłyszeliśmy od Anny Tylkowskiej, prezes Społem WSS Śródmieście.
W odległości zaledwie 15 m od domu towarowego stoi dziesięciopiętrowy blok z 1964 r. - Jak zobaczyłam projekty drapacza chmur na wyciągnięcie ręki, to niemal oszalałam. Zabiorą mi słońce, widok na centrum Warszawy, a wartość mojego mieszkania drastycznie spadnie - denerwuje się pani Grażyna z bloku przy ul. Moniuszki 10.
Teraz ponad dachami Sezamu widzi park przy Świętokrzyskiej i panoramę miasta z Pałacem Kultury. Za kilka lat może ujrzeć w oknie megaścianę. Rozmaite firmy na wyścigi występują do ratusza o warunki zabudowy. Jak dotąd najśmielsza koncepcja powstała dla spółki Włodarzewska. Na rysunku z Biura Projektów Kazimierski i Ryba widać wieżę wysokości 120 m z garażem podziemnym na 450 samochodów.
Co ze słońcem dla sąsiadów? - Będą mieć światło. Smukłą wieżę lokalizujemy w miejscu Sezamu, ale na skraju działki, najbliżej narożnika ul. Moniuszki z Marszałkowską. Światło południowe i zachodnie będzie docierać, tym bardziej że w przypadku uzupełniania zabudowy w Śródmieściu nie ma tak ostrych wymogów jak na peryferiach i sąsiadom musimy zapewnić w mieszkaniu tylko półtorej godziny słońca w ciągu dnia, a nie trzy - mówi Tomasz Kazimierski, współautor koncepcji wysokościowca.
W bloku przy ul. Moniuszki 10 okna aż 63 mieszkań wychodzą tylko na jedną stronę - na zachód, właśnie tam, gdzie teraz stoi Sezam. - Zaledwie dziewięć mieszkań jest większych. Tylko ci lokatorzy mają okna również na południe. Władzom miasta przekazaliśmy już dwa protesty. Ostatni w lutym - mówi Alicja Cieślak z zarządu wspólnoty.
Mieszkańcy ostrzegają też, że tak duża inwestycja, która jest w planach, grozi całej okolicy całkowitym paraliżem komunikacyjnym. - Ulica Moniuszki jest ślepa. Tędy odbywa się dojazd do biurowca PZU, gdzie oceniają szkody samochodów po stłuczkach, a także do banku PKO BP. Z kolei parking urządzony przy Filharmonii całkowicie zamknął przejazd do ul. Sienkiewicza - przypomina pani Grażyna.
Właściciele Sezamu nie kryją, że tu na pewno zajdzie zmiana, choć jeszcze nie podpisali listu intencyjnego z żadnym inwestorem. Prezes Tylkowska uważa, że "Sezam w takim stanie w takim miejscu nie utrzyma się". Zamierza rozważyć, która koncepcja inwestycji jest najlepsza dla społemowców. Decyzja będzie podjęta zapewne w tym roku, ale po głębokim namyśle, bo przecież taka inwestycja to "nie sprzedaż gorących bułeczek" - jak mówi.
Obojętnie, jak duży budynek powstanie w miejscu Sezamu, WSS Społem chce tu mieć swój sklep na jego dolnych piętrach. Czyli szefowie Sezamu zamierzają pójść tropem władz Supersamu na Mokotowie czy Mokpolu na Sadybie. Te zgodziły się na zburzenie hali sklepowej, zastąpienie jej dużo większym budynkiem, do którego - po zakończeniu inwestycji - wraca handel.
- Badaliśmy historię ściany wschodniej. Stwierdziliśmy, że w koncepcji konkursowej prof. Zbigniewa Karpińskiego przewidywał on znacznie wyższe wieżowce niż te, które powstały. Jeden z nich miał stanąć tu, gdzie Sezam. Dlatego zapytaliśmy stołeczne władze, na jaką wysokość zgodzą się w jego miejscu: na 150, 120, 100, 75 czy tylko 50 m - mówi architekt Tomasz Kazimierski.
Ratusz na razie nie odpowiada na to pytanie. - Jeszcze nie przesądziliśmy, co zrobić z tym fantem. Warto jednak pamiętać, że kompozycja ściany wschodniej ma spójny i jednolity charakter. To stanowi o jej wartości - przypomina Marek Mikos, naczelny architekt miasta.