Protestujący w Tesco: 500 zł dla prezesa!

Pracownicy Tesco zrzeszeni w Sierpniu '80 protestowali w czwartek pod krakowskim sklepem tej firmy przy ul. Kapelanka. - Jeśli szefostwo nie zgodzi się na oczekiwane podwyżki, będzie strajk w całej Polsce - twierdzą.

- Często jest tak, że na 30 kasach pracuje sześć kasjerek, które wykonują cztery razy więcej pracy, niż powinny. Nikt im za to dodatkowo nie płaci. Jak to inaczej nazwać, niż wyzysk. To tylko dziś, na pokaz, pracują w pełnym składzie - krzyczała do mikrofonu Elżbieta Fornalczyk, przywódczyni strajku z tyskiego Tesco, która wczoraj poprowadziła pikietę pod głównym wejściem do krakowskiego sklepu. - A w Tesco nie zarabia się nawet normalnej pensji. No bo co to jest 850 zł za cały etat? - tłumaczyła desperację swoich kolegów.

- Prezes do roboty za 500 zł - wspomagali ją skandowaniem inni związkowcy.

- Jesteśmy tu dziś po to, by pokazać, że mimo ustaleń władz Tesco z "Solidarnością" nie poddamy się i nie przestaniemy walczyć o oczekiwane przez nas podwyżki. Tym bardziej że rozmawia się poza naszymi plecami, bo nikt nas nie zaprosił do rozmów, które były prowadzone z "Solidarnością" - wyjaśniała powód wczorajszej pikiety Fornalczyk. - Chcemy podwyżki dla każdego pracownika w wysokości 700 zł i poprawy warunków bhp. Jeśli nie dojdzie do rzeczowych rozmów naszego związku z szefostwem firmy, zaplanowanych przez nas na 26 marca, to doprowadzimy do strajku generalnego i zablokujemy kasy w całej Polsce - groziła zarządowi sieci. Jak twierdzi, ona i jej koledzy nie boją się zwolnień, bo i tak nikt nie będzie chciał pracować w Tesco za obecne pensje.

- Na razie doprowadziliśmy do porozumienia z największym związkiem w Tesco, z "Solidarnością". Ustaliliśmy, że pracownicy z rocznym stażem pracy będą dostawali minimum 1500 zł brutto, a starsi odpowiednio więcej - mówi wiceprezes Tesco Czesław Grzesiak. Stanowisko swojej firmy przedstawił pod planszą z ogłoszeniem o wolnych miejscach pracy w sklepie. Jak oceniał, protestujący wczoraj w Krakowie pracownicy ze Śląska są przedstawicielami niewielkiej grupy zatrudnionych. - W minionym roku pensje w Tesco wzrosły średnio o 16 proc., w tym roku wzrosną o kolejnych 30 proc. Na razie tylko na tyle może sobie pozwolić firma, ale w następnych latach też będą podwyżki - obiecywał Grzesiak. Dodał, że aby pokryć oczekiwania Sierpnia '80, firma musiałaby wydać ok. 300 mln zł. Na podwyżki ustalone z "Solidarnością" Tesco wyda w tym roku prawie 70 mln zł.