Odwleka się podwyżka cen gazu

Urząd Regulacji Energetyki nie zaakceptował dotąd podwyżek cen gazu, jakie od kwietnia chciało wprowadzić Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Odbiorcy gazu mogą zacierać ręce z zadowolenia, ale dla PGNiG to tragedia.

Ceny gazu nie zmienią się z początkiem kwietnia, jeśli dziś do północy URE nie ogłosi nowych cenników PGNiG. Zgodnie z przepisami podwyżki cen gazu trzeba ogłaszać z dwutygodniowym wyprzedzeniem. - Prawdopodobieństwo ogłoszenia nowych taryf w poniedziałek jest nikłe - przyznał nam w piątek dyrektor departamentu taryf URE Tomasz Kowalak.

PGNiG sprzedaje teraz gaz w cenach, które obowiązują od początku 2007 r. Koncern zabiega o podwyżki już od końca zeszłego roku. Najpierw starania gazowego koncernu storpedowała opieszałość Ministerstwa Gospodarki za rządów PiS. Resort przez dwa lata nie wydał rozporządzenia o zasadach ustalania cen gazu po dostosowaniu naszych przepisów do prawa UE. W efekcie URE nie miało podstawy prawnej, aby pod koniec zeszłego roku zatwierdzić nowe cenniki PGNiG.

Rozporządzenie o taryfach gazowych weszło w życie dopiero 20 lutego tego roku. Tego samego dnia PGNiG wystąpiło do URE o zgodę na podniesienie od kwietnia do końca roku hurtowych cen gazu aż o 33,7 proc. Tak dużą podwyżkę koncern tłumaczył gwałtownym wzrostem cen gazu z importu, które od czasu wprowadzenia poprzedniej taryfy poszły w górę o 40 proc. Dodatkowo duża podwyżka miała wyrównać PGNiG ok. 300 mln zł utraconych przychodów z powodu zamrożenia cen w pierwszym kwartale. URE uznał, że gazowy koncern chce za dużo. Przed tygodniem PGNiG obniżył więc propozycje podwyżki do 29 proc. Na tyle jednak Urząd też się nie zgadza.

Tymczasem w Niemczech największy gazowy koncern E.ON, który podnosił ceny już w październiku 2007 r. i w styczniu tego roku, od kwietnia zapowiedział kolejną podwyżkę z powodu rosnących kosztów importu. W ostatni piątek prezes Gazpromu Aleksiej Miller ocenił, że obecnie 1000 m sześc. gazu kosztuje w Europie ponad 370 dol. Wcześniej Gazprom przewidywał, że w tym roku będzie dostawał średnio 310 dol. za 1000 m sześc. swojego surowca. W ostatni piątek Miller powiedział jednak, że obecnie Gazprom spodziewa się dostawać w Europie 378 dol. za 1000 m sześc. surowca, a ceny mogą podskoczyć nawet do 400 dol.

Dotychczasowy prezes PGNiG Krzysztof Głogowski ostrzegał, że zamrożenie podwyżek cen gazu odbije się na inwestycjach firmy. W zeszłym roku gazowy koncern za ponad 360 mln dol. kupił udziały w międzynarodowej spółce, która będzie eksploatować złoża w pobliżu Norwegii. Na przygotowanie tych złóż do eksploatacji do końca 2010 r. PGNiG musi wydać jeszcze ok. 600 mln dol. Nasz koncern wygrał też w przetargu koncesję na poszukiwanie złóż gazu w Libii i w lutym zobowiązał się wydać na to minimum 118 mln dol. W kraju w przetargu na przygotowanie do eksploatacji złóż LMG w Zielonogórskiem wykonawcy żądają od 1,4 do 1,6 mld zł. Szybkich decyzji wymagają wielkie inwestycje PGNiG, które mają zmniejszyć zależność Polski od monopolu Gazpromu - budowa gazoportu w Świnoujściu oraz gazociągów do importu surowca z Norwegii.