Policjant skoczył do Odry i uratował kobietę

Zielonogórski posterunkowy 25-letni Łukasz Saranek miał sądny dzień. Najpierw negocjował z samobójcą, a potem skoczył do Odry, by ratować tonącą kobietę. Udało się, kobieta żyje.

Informacja o tonącej kobiecie w Odrze dotarła do dyżurnego nowosolskiej komendy w czwartek tuż przed godz. 13. Kobietę widziano na wysokości kompleksu spacerowego. Nad Odrę pojechali starszy posterunkowy Łukasz Saranek z zielonogórskich pododdziałów prewencji (jego oddział wspomaga kolegów z sąsiednich powiatów) i Bartłomiej Karczmarczyk. Zobaczyli w rwącym nurcie kobietę, która znikała co rusz pod taflą wody. - Przyjechali też strażacy. Jeden z nich wskoczył do wody, ale nie mógł dopłynąć do tonącej. Podbiegłem do drugiej mierzei i wskoczyłem. Chyba cudem udało mi się ją chwycić. Nurt rzeki był naprawdę silny. Każdy by to zrobił na moim miejscu - opowiada Łukasz Saranek, 25-letni policjant z czteroletnim stażem. - Życie jej uratowała puchowa kurtka, która utrzymywała ją na powierzchni wody. Działała jak dobry kapok.

50-letnią kobietę zabrało pogotowie. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale przez kilka dni będzie musiała leżeć w szpitalu na obserwacji. Nie wiadomo, czy kobieta chciała popełnić samobójstwo, czy wpadła do wody przez nieuwagę. Na razie policjanci nie mogą jej przesłuchać z powodu szoku powypadkowego.

- To był w ogóle fatalny dzień. Zaczęliśmy służbę od wezwania do samobójcy. Mieszkaniec Otynia powiesił się na swoim strychu. Rano martwego znalazła go rodzina. Ledwie zakończyliśmy czynności, już byliśmy wezwani do kolejnej interwencji. Tym razem samobójstwem groził mieszkaniec Nowej Soli, którego opuściła żona. Udało się go przekonać, by tego nie robił. Wezwaliśmy lekarzy, sprowadziliśmy jego matkę, podaliśmy adresy, gdzie może poszukać wsparcia. Po chwili dostaliśmy informację, że topi się kobieta. To był straszny dzień - opowiada Łukasz Saranek.