55-latek z firmy Golders Green w północnym Londynie upiera się, że po "wypadku" w sklepie utracił dużą część zarobków z powodu "utraty pewności siebie" i depresji, które były następstwem obrażeń. Z tegoż powodu nie był w stanie rekrutować nowych klientów, ani kontaktów niezbędnych mu do prowadzenia biznesu.
Dodał, że jego przypadłości uniemożliwiły mu też jazdę na nartach, granie w piłkę i tenis. Dwudniowe przesłuchiwanie stron odbędzie się przed Sądem Najwyższym, a Sklan reprezentuje sam siebie.