Pod Przasnyszem dziecko zginęło pod zawaloną ścianą

Pod Przasnyszem (mazowieckie) na siedmioletniego chłopca zawaliły się resztki rozbieranego budynku. Sprawą zajęła się prokuratura

Do wypadku doszło w poniedziałek po południu. W małej miejscowości pod Przasnyszem 71-letni mężczyzna pracował przy rozbiórce domu. Kiedy z budynku została już tylko jedna ściana, postanowił wywieźć z teren rozbiórki drewno. Odjechał i nie zabezpieczył w żaden sposób terenu prowadzonych robót. Tłumaczył potem, że rozładunek drewna miał mu zająć tylko chwilę. Ta chwila jednak wystarczyła. Do tego, co pozostało z rozbieranego domu podszedł siedmioletni chłopiec. Wtedy runęła na niego niezabezpieczona w żaden sposób ściana. Kiedy 71-letni mężczyzna pojawił się na miejscu, zauważył dziecko pod gruzami. Próbował je wydostać, nie był jednak w stanie. Udało się dopiero przy pomocy sąsiada. Chłopiec trafił do szpitala, niestety, jego życia nie udało się uratować. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

- Materiały dotyczące tej sprawy przekazaliśmy do prokuratury rejonowej - mówi Małgorzata Bieńkowska z komendy policji w Przasnyszu. - Jest jeszcze za wcześnie, by określić kto w związku z tą sprawą będzie miał przedstawione zarzuty.