Mec. Piotrowski wymienił członków "zorganizowanej grupy przestępczej"

Mecenas Leszek Piotrowski w programie "Teraz my" wymienił członków "zorganizowanej grupy przestępczej na szczytach władzy". Zaliczył do niej byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i szefa CBA Mariusza Kamińskiego. B. premiera bronił w radiu TOK FM Stefan Niesiołowski.

Piotrowski do grupy zaliczył również byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego, b. szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Według niego, zgodnie z art. 258 kodeksu karnego spotkania wymienionych urzędników w Kancelarii Premiera miały znamiona zorganizowanej grupy przestępczej. Piotrowski podkreślił bowiem, że takiego gremium nie przewiduje konstytucja. - Tematem tej grupy było komu przedstawić zarzut prawno-karny, kogo zatrzymać i aresztować - powiedział Piotrowski.

Pierwszy raz o "zogranizowanej grupie przestępczej na szczytach władzy" Piotrowski wspomniał w wywiadzie dla "GW" z 4 marca.

- To, czym się kieruje mecenas Piotrowski, to w dużej mierze gigantyczna niechęć do bliźniaków Kaczyńskich. Być może zrozumiała, ale to zły doradca. Nie widzę żadnych elementów zorganizowanej grupy przestępczej w tym, że Kaczyński, Ziobro, Szczygło i inni ludzie spotykali się - skomentował słowa Piotrowskiego z "Teraz my" wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski.

Narady u Don Jarosława?

Pełnomocnik rodziny Blidów zaznaczył, że do grupy należał także ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek. - Mecenas ma w dużej części rację. Uczestniczyłem w spotkaniach, gdzie wyrażałem swoje poglądy. Dzięki temu uniknęliśmy innych samobójstw - powiedział Kaczmarek. Pytany, czy spotkania w Kancelarii Premiera przypominały narady w "Ojcu chrzestnym", odpowiedział: - Tak dalece bym nie poszedł, bo musiałbym powiedzieć, że był tam Don Jarosław.

Kaczmarek potwierdził, że w gabinecie premiera prowadzono rozmowy o kolejnych planowanych aresztowaniach. - Byłem w tej sprawie przesłuchany po pięciu miesiącach. W tym czasie niszczono dowody, niszczono karty i topiono laptopy - powiedział Kaczmarek. Podkreślił, że w jego gabinecie po odwołaniu go ze stanowiska nie stwierdzono niszczenia dokumentów. - Ja wszystkie telefony zdałem lub zabezpieczyło je ABW - powiedział.

Były szef MSWiA potwierdził, że w gabinecie premier były inne spotkania dotyczące śledztw w sprawie innych osób. - Premier Kaczyński wyraził ubolewanie, że Mieczysław Wachowski w trakcie aresztowania nie miał założonych kajdanek. Premier ubolewał, że Barbara Blida miała założone kajdanki - mówił.