Fruwając pod koszem: No i kaktus

Phoenix Suns kupili Shaquille'a O'Neala, aby zwyciężać w play-off. Ale jak tak dalej pójdzie, mogą do niego w ogóle nie awansować.

Miało być tak pięknie. Gdy Shaq pierwszy raz pokazał się w hali America West, gdy pomachał kibicom, wskazując znacząco na swój kciuk - jedyny palec, na którym nie ma mistrzowskiego pierścienia, gdy widownia oklaskiwała go na stojąco, gdy na późniejszej konferencji prasowej czarował fanów i media bon motami i żarcikami, wydawało się, że w krainie kaktusów może zdarzyć się coś niesłychanego. Że najodważniejszy transfer tegorocznego sezonu może wreszcie dać Suns to, co wcześniej było nieosiągalne - awans do finałów NBA.

To wcale nie było tak dawno - miesiąc temu. Suns zajmowali wtedy pierwsze miejsce w Konferencji Zachodniej.

Dziś są na miejscu szóstym i z każdym dniem osuwają się coraz niżej. Z Shaqiem w składzie wygrali trzykrotnie, przegrali sześć razy (nie licząc niedzielnego meczu ze Spurs, który zakończył się już po zamknięciu tego wydania "Gazety"). Przegrali z LA Lakers, Detroit, Denver, Utah, New Orleans. Przegrali nawet z Philadelphią.

- Z Shaqiem możemy być lepszą drużyną. Na papierze nie ma co do tego złudzeń - mówi coach Mike D'Antoni. I przebłyski, owszem, widać. Gdy Steve Nash dostrzega Shaqa pod koszem, gdy ustawiony nieco dalej od kosza Amare Stoudamire rzuca bez trudu, gdy Shaq zbiera piłkę po nieudanej akcji rywali i rozpoczyna kontratak.

Zresztą do Shaqa nie można mieć pretensji. Wbrew obawom dotarł do Phoenix w jednym kawałku i bez zwałów tłuszczu. Jest sprawny, bojowy, robi wszystko, czego od niego oczekiwano: zbiera, rzuca (gdy z rzadka dostaje piłkę), blokuje drogę do kosza, motywuje i nie narzeka. Statystyki całkiem przyzwoite: 11,1 pkt przy skuteczności 57 proc., 10,8 zbiórki (najwięcej od czterech lat).

Problem Suns polega na tym, iż w ciągu kilku tygodni muszą dostosować do Shaqa swój styl gry, bo w drugą stronę się nie da: O'Neal nie stanie się przecież zwinnym mikrusem. Stare chwyty nie działają - po co wyciągać Shaqa pięć metrów od kosza przy pick'n'rollu, skoro nikt, łącznie z nim samym, nie wierzy, że O'Neal odważy się rzucić z takiej odległości? Jaki sens mają błyskawiczne wejścia pod kosz Nasha, gdy tuż przed nim staje ćwierćtonowa zawalidroga w postaci Wielkiego Kaktusa i kryjącego go nieszczęśnika?

- Gdy dodajesz wielkoluda takiego jak Shaq, to nagle robi się mniej miejsca - zauważa Raja Bell. - Czujemy się jak na obozie treningowym - mówi Nash. - Jesteśmy projektem w trakcie - dodaje Shaq.

Przede wszystkim jednak Suns w ogóle przestali bronić. Strzelcy z drużyn przeciwnych - Carmelo Anthony, Allen Iverson, Chris Paul, Deron Williams - czekają na Suns jak lis na spotkanie z gąską; bo nikt w Phoenix nie jest w stanie ich powstrzymać. W sześciu przegranych meczach Suns tracili średnio ponad 122 punkty. Wygląda to tak, jakby oddany w zamian za Shaqa Shawn Marion nie był najlepszym obrońcą Suns, tylko obrońcą jedynym.

Po każdej porażce wraca ten sam refren: musimy się zgrać. Idziemy w dobrym kierunku. Potrzebujemy trochę czasu. Musimy wziąć się w garść. Cierpliwości. Za dwa, trzy, tygodnie będzie inaczej.

Niestety, na ściśniętym i ultrakonkurencyjnym Zachodzie tego czasu jest bardzo mało. Trzy zwycięstwa dzielą Phoenix od bezpiecznego miejsca w pierwszej czwórce na Zachodzie; trzy porażki - od miejsca dziewiątego, oznaczającego pożegnanie z play-offami.

A co gorsza, nic na razie nie wskazuje, aby transfer O'Neala dał Suns upragnioną "inspirację" i wiarę w siebie. "Magnetyczną obecność" Shaqa pewnie gdzieś w Phoenix widać, ale raczej nie na boisku. I jeśli to się nie zmieni, to Wielkiemu Arystotelesowi, Wielkiemu Tatuśkowi, Wielkiemu Kaktusowi itd. przybędzie kolejny przydomek: Wielki Klops.

PS Zapraszamy na nasz blog Supergigant.blox.pl, gdzie próbujemy przekonać kibiców Suns, żeby jednak nie tracili nadziei.

Kronika towarzyska

Pewien bloger, wychodząc z założenia, że główną przyczyną przeciętnych wyników Denver Nuggets jest osoba ich trenera, założył stronę internetową www.firegeorgekarl.com . Adwokat Karla Bret Adams wysłał mu pismo ostrzegawcze o następującej treści: "Czy pańskie życie jest naprawdę tak nudne i bezsensowne, że poświęca pan wiele godzin na tworzenie tej strony? Jako reprezentant trenera Karla, informuję pana, że pozwę pana i doprowadzę do bankructwa, jeśli przekroczy pan granice wolności słowa". Bloger się nie przestraszył, pismo podał do publicznej wiadomości, tysiące kibiców dowiedziały się o stronie i ją odwiedziły. Dzisiaj po wpisaniu w Google hasła "George Karl" rzeczona strona pojawia się na czwartym miejscu, a pan Adams przyznaje: - Z perspektywy czasu muszę przyznać, że mogłem to napisać bardziej profesjonalnie. Tymczasem inny bloger już założył stronę internetową www.firebretadams.com .

Didżejka radiowa z Philadelphii Lisa Natson (pseudonim "Złota Dziewczynka") wydała książkę zatytułowaną "Seks z gwiazdami: Prawda, cała prawda, naga prawda". "Złota Dziewczynka" opisuje ze szczegółami dziesiątki swoich romansów, a jednym z bohaterów książki jest Allen Iverson, który zapewnił Lisie "najlepszy seks w życiu". Lisa była szczególnie pod wrażeniem podzielności uwagi Iversona, który zabawiał się z nią na przednim siedzeniu swojego Bentleya, nie przerywając jazdy.

Houston Rockets zwolnili gwiazdę dwóch ostatnich konkursów wsadów, Geralda "umiem dunkować w samych skarpetkach" Greena i zatrudnili na jego miejsce skrzydłowego Mike'a "może i mało dunkuję, ale za to ciężko haruję na treningach" Harrisa.

Na okładce jednego z najbliższych numerów magazynu "Vogue" znajdą się Gisele Bundchen i LeBron James. Okładki "Vogue'a" są zazwyczaj tworzone zgodnie z trzema regułami: 1) jedna osoba, 2) kobieta, 3) biała - więc dzięki LeBronowi znowu będziemy świadkami tworzenia się historii.

Sam Cassell podpisał kontrakt z Boston Celtics. - Nie wiem, czy będą lepsi. Ale z pewnością będą głośniejsi - tak skomentował to trener Minnesoty Randy Wittman, który kiedyś trenował Cassella.

W sobotę w Atlancie Hawks dwukrotnie pokonali Miami Heat. Najpierw dograno 51 sekund meczu sprzed trzech miesięcy, w którym z powodu błędu sędziów Shaquille O'Neal musiał zbyt wcześnie opuścić parkiet za faule. W międzyczasie O'Neal przeprowadził się do Phoenix, więc meczu znowu nie dokończył. Najbardziej zadowolony był sędzia Scott Foster: - To najlepszy mecz w całej mojej karierze. Nie popełniłem ani jednego błędu.

Ciekawostki

Houston Rockets wygrali 18 meczów z rzędu - to czwarty najlepszy wynik w historii NBA. Jeśli w poniedziałek pokonają New Jersey, a w środę Atlantę, to wyrównają drugie najlepsze osiągnięcie w historii NBA. Do rekordu LA Lakers z 1972 roku (33 zwycięstwa) jeszcze im trochę brakuje.

Minął rok, od kiedy Isiah Thomas podpisał nowy, czteroletni kontrakt z New York Knicks. Od tego czasu Knicks mają bilans 22-58.

Rozgrywający Sacramento Beno Udrich dorobił się nowej ksywki - Tasmański Słoweniec. Ciekawe, prawda?

Złota myśl

- Ty leniuchu. Tylko osiem zbiórek! Co to ma być? - przyjaciel LeBrona Jamesa raper Jay-Z po meczu z New York Knicks, w którym LeBron zaliczył 50 punktów, 10 asyst i tylko 8 zbiórek. Ostatnim zawodnikiem, który zanotował 50/10/8, był 33 lata temu Kareem Abdul Jabbar.