Lechici, którzy przed rundą, zapowiadali atak na pozycję wicelidera, przez większość meczu grali przeciętnie. Kwadrans przed końcem jednak sędzia zagwizdał problematyczny rzut karny (był faul Pazdana na Reginfo czy też czysty wślizg?), a jedenastkę na gola zamienił Quinteros. Lech wywiózł z Zabrza 3 punkty i do drugiej w tabeli Legii ma już tylko punkt straty.
W 52. minucie wreszcie drogę do bramki Legii znalazł Piotr Rocki. Legia może mówić o szczęściu, że nie przegrała wyżej. Gospodarze przewyższali warszawian w każdym elemencie gry. Stworzyli sobie dwa razy więcej sytuacji, a w celnych strzałach mieli przewagę 6:1. Legię od blamażu uratował świetnymi interwencjami Jan Mucha i fart, bo dwa razy piłka po strzałach gospodarzy trafiała w słupek, a raz w poprzeczkę.
Po nieciekawym meczu słabe Zagłębie bezbramkowo zremisowało u siebie z przeciętnym Ruchem. Chorzowianie mogli, a nawet powinni objąć prowadzenie przed przerwą, ale nie wykorzystali żadnej z kilku sytuacji do zdobycia gola. Najlepszą zmarnował powracający do składu niebieskich Ćwielong, z który z bliska strzelił wprost w Bensza. W II połowie chorzowianie dostosowali się do poziomu gry sosnowiczan i z boiska wiało nudą. Warto dodać, że gospodarze nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę rywali (goście mieli ich w sumie trzy).
W 21. minucie meczu napastników gospodarzy wyręczył Owaczarek, który przelobował swojego bramkarza. Do remisu doprowadził Wolański, który w 61. minucie pokonał strzałem głową Cabaja. Mecz był słaby i pełny niecelnych zagrań.
W Łodzi padło siedem goli, ale wynik jest dużo atrakcyjniejszy niż gra. Widać, że obie drużyny walczą o utrzymanie. Łodzianie pokonali Odrę po raz pierwszy od 2001 roku. Ostre strzelanie rozpoczął Maciej Kowalczyk, który w pierwszej połowie wykorzystał rzut karny po faulu na sobie. Ostatnie 25 minut było pasjonujące. Najpierw goście doprowadzili do wyrównania (Micanski), a potem dwa gole w ciągu pięciu minut zdobył Widzew (najpierw Panek, a potem Lisowski fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego). Goście ambitnie walczyli o remis i po strzale Micanskiego uzyskali kontaktową bramkę. Widzew rozpoczął od środka boiska i ta akcja przyniosła mu czwartą bramkę (Kuklis). Na dwie minuty przed końcem meczu wynik ustalił Jan Woś, który z dystansu pokonał Fabiniaka.
Już w dziewiątej minucie gola dla gospodarzy zdobył Kolendowicz. Pomimo zwycięstwa Zagłębie nie zachwyciło swoją grą. Bełchatowianie zaprezentowali się słabo głównie ze względu na to, że byli nieskuteczni.
Prowadzilismy, więc nie możemy być zadowoleni z remisu - powiedział obrońca Korony Marcin Kuś. Cieszyli się za to gracze Wisły, bo uniknęli pierwszej porażki w sezonie.
Po bardzo słabej grze piłkarze ŁKS bezbramkowo zremisowali z Jagiellonią Białystok. Drużynie z Łodzi nie pomogli nawet pozyskani w ostatniej chwili piłkarze z Węgier i Albanii