Mielcarski: Oby poziom był ligi wyższy

Runda jesienna była bardzo słaba. Chciałbym móc powiedzieć w maju, że 6-7 wiosennych meczów tak utkwiło mi w pamięci, że obejrzę je jeszcze raz.

Może tak być dzięki powrotom Wojciecha Kowalewskiego, Radosława Matusiaka, a wcześniej Andrzeja Niedzielana. Dzięki nim liga może być lepsza, bo młodzi będą się mieli od kogo uczyć. Na polepszenie poziomu powinny też wpłynąć nadchodzące mistrzostwa Europy. Tacy gracze jak Michał Pazdan czy Tomasz Lisowski, którzy występowali już w kadrze Beenhakkera, będą się mobilizować na każde spotkanie, wiedząc, że Holender ich ogląda.

Szkoda tylko, że polskich piłkarzy nie chcą zagraniczne kluby. Kowalewski był do wzięcia za darmo, Kosowski znalazł zatrudnienie w drugiej lidze hiszpańskiej. Żurawski wyjechał do średniaka ligi greckiej. A przecież to kapitan reprezentacji Polski, która wywalczyła awans na Euro! To przykre.

O Wiśle

Murowanym kandydatem do mistrzostwa jest Wisła. Zimą zgodnie z zapowiedziami trenera Macieja Skorży krakowianie sprowadzali zawodników, którzy latem mają wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Kupowano gwiazdy i słusznie, bo dziś bez zawodników z kontraktem na poziomie 300 tys. euro trudno marzyć o sukcesach w Europie. Wypożyczenie Radosława Matusiaka to bardzo dobry pomysł, pod warunkiem, że w kontrakcie jest zapisane prawo pierwokupu latem. Z tego, co wiem, krakowianie się o to postarali i w czerwcu będą mogli go wykupić za 800 tys. euro. Byłby to świetny interes dla klubu, bo pamiętajmy, że Heerenveen wydało na Matusiaka ponad 3 mln euro. Radek jest świetnie wyszkolony technicznie, piłka szuka go w polu karnym. Na pewno się Wiśle przyda. W ataku będzie niesamowita rywalizacja. Oprócz Matusiaka jest przecież Niedzielan, Paweł Brożek i Jean Paulista. Trener Skorża będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.

Na prawej pomocy Kamila Kosowskiego zmienił Wojciech Łobodziński. Wydaje się, że Wisła wybrała najlepszego zawodnika z możliwych. On z tygodnia na tydzień gra coraz lepiej. Pomogła mu w tym reprezentacja i sam transfer do Krakowa.

O Legii

Druga w tabeli Legia nie kupiła nikogo. Największymi wzmocnieniem będzie Sebastian Szałachowski, który wraca po kontuzji. Warszawianie czekają chyba na letnie okno transferowe. Może działacze myślą, że strata do Wisły jest za duża, by teraz inwestować wielkie pieniądze, i czekają z zakupami do lata. Nie jest to głupie, bo nawet jeśli do Warszawy przyszliby Matusiak, Łobodziński i Garguła, nie dawałoby to żadnej pewności, że uda się dogonić Wisłę.

O Koronie i Lechu

O wicemistrzostwo Polski z Legią powalczy na pewno Korona. Bardzo spodobało mi się sprowadzenie do Kielc Kowalewskiego. Maciej Mielcarz jest dobrym bramkarzem, ale były bramkarz Spartaka Moskwa ma doświadczenie z Ligi Mistrzów, ligi rosyjskiej i reprezentacji, którego brakowało zespołowi. Poza tym to wielka osobowość.

Koronę oceniam wyżej niż Lecha Poznań. Nawet mimo sprowadzenia Tomasza Bandrowskiego. Jeśli poznaniacy poważnie myślą o mistrzostwie, powinni pomyśleć o wzmocnieniach. Nie wiem, czy była taka możliwość, ale dlaczego nie sprowadzono Macieja Żurawskiego? To byłby genialny ruch sportowy i marketingowy. Jeśli polskie kluby będą przegrywały walkę o takich piłkarzy ze średniakami ligi greckiej, trudno będzie myśleć o sukcesach w europejskich pucharach. Lech ciągle mnie nie przekonuje. To nie tylko kwestia plagi kontuzji w obronie. Piotr Reiss, Rafał Murawski, Hernan Rengifo to za mało. Sami piłkarze Lecha mówili mi, że nie czują się mocni. U siebie niesie ich jeszcze publiczność, na wyjazdach o punkty już ciężej.

Trudna jest sytuacja piłkarzy zdegradowanego za korupcję Zagłębia Lubin. Z jednej strony z klubem wiążą ich kontrakty, z drugiej trudno sobie wyobrazić, by Maciej Iwański czy Manuel Arboleda chcieli grać w drugiej lidze.

Co musiałoby się stać, żeby Wisła nie zdobyła mistrzostwa? Krakowianie z najlepszymi drużynami Orange Ekstraklasy grają na wyjeździe. Z Koroną, Lechem i Legią. Jeśli przegrają te trzy mecze, a Legia nic nie straci, z 10 punktów przewagi zrobi się jeden. Do tego dojdzie presja kibiców. Trudno to sobie wyobrazić, bo w Krakowie musiałby się stać kataklizm, ale jest to możliwe.