Randy L. od czterech lat legalnie przebywa w Polsce. Ożenił się z Polką, w Krakowie ma firmę, tutaj płaci podatki i ubezpieczenie społeczne. W styczniu otrzymał polskie obywatelstwo.
W poniedziałek zjawili się u niego policjanci. Mężczyznę zatrzymali w mieszkaniu. - Policja specjalnie nie musiała go nigdzie szukać, bo ten pan jest na stałe zameldowany w Polsce i nigdzie się nie ukrywał - mówi adwokat Maciej Kliś, pełnomocnik Randy'ego L.
Okazało się, że Amerykanie zarzucają mu popełnienie między 1999 r. a 2004 r. przestępstw internetowych jeszcze na terenie USA oraz składanie fałszywych zeznań przed amerykańskimi organami administracyjnymi.
W środę krakowska prokuratura wystąpiła już do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. - Dla mnie to niebywały przypadek, że polskie państwo tak łatwo godzi się na zatrzymanie polskiego obywatela. Gdy Polska starała się o ekstradycje pana Mazura, musiała wysyłać tony akt do USA, by uzasadnić swoje żądanie. Tutaj tymczasem wystarczy kilka zdań - podkreśla.
Adwokat twierdzi, że gdy prokuratura wystąpiła o areszt, w aktach sprawy był jedynie mail wysłany z Interpolu do Komendy Głównej Policji. - Zawierał jedynie sformułowanie, że jeżeli się da, to proszą o zatrzymanie tego pana, a potem doślą odpowiednie dokumenty. Nie było żadnego innego wniosku. Dopiero jak zrobiło się zamieszanie, pojawiło się pismo z Departamentu Stanu o zastosowanie aresztu - relacjonuje adwokat.
Prokurator Janusz Hnatko z krakowskiej prokuratury potwierdza, że był mail z Interpolu. - To normalna formuła. Władze USA mają teraz 60 dni na dosłanie oficjalnego wniosku o ekstradycję. Konstytucja dopuszcza ekstradycję polskiego obywatela, jeżeli wynika to z umowy międzynarodowej z danym państwem. Takową mamy z USA - mówi prokurator Hnatko.
Mec. Kliś: - Umowa mówi tylko tyle, że żadne państwo nie jest zobowiązane do wydania swojego obywatela, a w pozostałym zakresie odsyła do prawa wewnętrznego danego kraju. Sama umowa nie daje więc odrębnej podstawy do ekstradycji.
Wczoraj po południu sąd zgodził się na tymczasowe aresztowanie mężczyzny do 15 kwietnia. Zdecydował też, że Randy L. może wcześniej opuścić areszt, jeżeli wpłaci 500 tys. zł poręczenia. Kliś zapowiada, że o całej sprawie poinformuje rzecznika praw obywatelskich. - Przygotowałem już list do niego - mówi adwokat.