Matt pokazał, że nie składa jeszcze broni w walce o małą kryształową kulę w slalomie. Austriak dał się wyprzedzić w klasyfikacji generalnej tej konkurencji Francuzowi Jeanowi-Baptiste Grange'owi, ale po wczorajszym zwycięstwie traci do niego już tylko 57 pkt. O wszystkim zdecydują kolejne zawody w Kranjskiej Gorze i Bormio.
Matt prowadził w Zagrzebiu już po pierwszym przejeździe, który określił potem swoim najlepszym występem w tym sezonie. W drugim przejeździe niesamowity atak przed własną publicznością przypuścił Ivica Kostelić, ale wystarczyło to tylko na drugą lokatę. Matt zdołał bowiem odeprzeć atak Chorwata i ostatecznie wyprzedził go o 0,33 s. Trzecie miejsce zajął rodak Matta Reinfried Herbst (0,4 s).
- Mario był dziś genialny. Dla mnie to zaszczyt zająć drugie miejsce. Wytrzymałem presję i stanąłem na podium przed chorwackimi kibicami, i to jest dla mnie najważniejsze - powiedział Kostelić. - Lubię adrenalinę, lubię duże, ważne zawody. Dopiero wtedy czuję, że ścigam się o wielką stawkę - tłumaczył swój sukces Matt, który w slalomie jest aktualnym mistrzem świata. Zagrzeb to jedno z najbardziej prestiżowych miejsc na alpejskiej mapie dla slalomistów. Wczoraj oglądało ich na żywo aż 20 tys. kibiców.
Liderem klasyfikacji generalnej PŚ pozostał Amerykanin Bode Miller, który w Zagrzebiu nie zakwalifikował się do drugiego przejazdu. To jednak żadna niespodzianka, bo Miller nie jest ostatnio mocny w konkurencjach technicznych. Jego najgroźniejszy rywal w walce o kryształową kulę Austriak Benjamin Raich zajął dopiero 26. miejsce, bo zaliczył wywrotkę i stracił wiele sekund, podchodząc w górę stoku.