Porażka ?koszykówki na tak"?

Osiem kolejnych wygranych i seria się skończyła. Asco Śląsk Wrocław w sobotę przegrał w Zgorzelcu i ten mecz może być zapowiedzią tego, co nas czeka w tym sezonie, a dokładniej w play-off.

Wrocławianie zmienili styl gry - to widać gołym okiem. Trener Turowa Saso Filipovski po sobotnim meczu otwarcie mówił, że po przyjściu trenera Rimasa Kurtinaitisa Śląsk gra "litewską koszykówkę". To racja, bo do walki w obronie wrocławianie dołożyli także szybkość w ataku. Więcej w ich grze zrobiło się Dominika Tomczyka niż Radosława Hyżego, co konesera pięknej gry zawsze cieszy.

Turów był jednak dobrze przygotowany na wszystkie szybkie pomysły wrocławian, co dobrze było widać choćby po kłopotach Tomczyka w ataku. W ofensywie Turów grał uważnie, myśląc o tym, żeby się nie dać skontrować. Kontrolowana gra to zawsze była domena zgorzelczan, ale tym razem tej kontroli, spokoju i rzucania z dystansu połączonego z powrotem do obrony było jeszcze więcej. A obrona wobec ataku pozycyjnego była niemal perfekcyjna. Po 1,5 roku wspólnej gry podstawowi zawodnicy Turowa pomagają sobie już niemal na pamięć i nie było przypadkiem, że w sobotę najwięcej czasu na boisku spędzili Rodriguez, Witka i Kelati, wspomagani przez Drobnjaka i Ljubotinę.

Czy to oznacza klęskę radosnej koncepcji "koszykówki na tak" w wykonaniu Śląska? Moim zdaniem nie. Dlatego, że w play-off atak często wygrywa z obroną, że przy doprowadzonych do absurdu przygotowaniach strategicznych właśnie gracze swobodni i improwizujący w ataku mogą odmienić rywalizację. A napędzani przez Rashida Atkinsa i Dawana Robinsona wrocławianie są w stanie zaskoczyć wszystkich. Może nawet bardziej Prokom Trefl Sopot czy Anwil Włocławek niż Turów.

Do tego trzeba dołożyć to, że Prokom w tym roku wygląda jak zespół wyjątkowo "śmiertelny". Nie ma w nim ani dominującego centra o wzroście ponad 210 cm. Nie ma rozgrywającego samograja, który zawsze trafiał decydującego rzuty (o czym tu mówić - nie ma w ogóle żadnego rozgrywającego obecnie). Nie ma też wreszcie Adama Wójcika, który w finale zawsze miał dwa-trzy mecze, w których był nie do zatrzymania. To wszystko dawało Prokomowi tytuły w ostatnich latach. Czy teraz Turów może mieć na to wszystko odpowiedź? Czy Śląsk może się w to wmieszać? Czy Anwil skorzysta z okazji?

Czterech potentatów w tym momencie sezonu się wysforowało. A przecież ostatniego słowa nie powiedzieli inni. To może być najciekawszy sezon od lat.

Zapraszam także na mój blog

Kto zdobędzie mistrzostwo Polski?