W ubiegłej kadencji parlamentu PiS razem z Samoobroną, LPR i PSL uchwaliły ustawę utrudniającą otwieranie sklepów większych niż 400 m kw. Żeby to zrobić, trzeba przejść przez wielostopniowy system zezwoleń oraz zapłacić 25 zł za m kw. powierzchni handlowej sklepu. Projekt wymierzony w zachodnie sieci sklepów, uchwalono mimo sprzeciwu RPO, UKIE i parlamentarnych ekspertów, którzy twierdzili, że jest on niezgodny z konstytucją i prawem Unii Europejskiej.
LiD i PO chcą teraz całkowicie zlikwidować ograniczenia. Obie partie złożyły w Sejmie projekty ustaw w tej sprawie (pisaliśmy o tym wczoraj). Tymczasem PiS nadal jest przekonany, że przepisy ograniczające rozwój marketów, choć niedoskonałe, są potrzebne. - Dlatego złożymy w piątek projekt nowelizacji ustawy - twierdzi Grzegorz Tobiszowski z PiS. - To ruch w stronę ochrony polskiego kapitału.
Zdaniem posła propozycja łagodzi dotychczasowe rygory w otwieraniu dużych sklepów. PiS chce zmienić limit wielkości sklepów, których dotyczą ograniczenia z 400 m kw. do 600 m kw. - Nie wiem jeszcze, czy poziom 600 m kw. będzie od razu zaproponowany w projekcie, ale na pewno zgłosimy taką propozycję w trakcie prac parlamentarnych - twierdzi Tobiszowski.
Dziś, aby utworzyć sklep o powierzchni ponad 2 tys. m kw., trzeba mieć zgodę rady gminy i sejmiku wojewódzkiego. PiS chce, aby trzeba było występować tylko o zgodę rady. Wreszcie część poprawek precyzuje ustawę. Np. firma występująca o zgodę będzie musiała dokładnie podać we wniosku powierzchnię sprzedaży oraz powierzchnię całkowitą obiektu. Posłowie boją się bowiem, że sieci będą zaniżać tę pierwszą wartość.
- Projekt w tym kształcie nie jest żadnym krokiem naprzód. Nic nie zmienia. Podtrzymujemy swoje negatywne stanowisko - twierdzi Andrzej Maria Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
- Do poparcia naszego projektu będziemy przekonywać posłów PSL oraz część PO i LiD - twierdzi Grzegorz Tobiszowski.