Twórcą nowej strony internetowej zakopiańskiego urzędu miasta, której projekt powstał w maju ubiegłego roku, była firma "GTI Computers", należąca do Szymona Bajorka. Władze miasta podpisały z nim także umowę dotyczącą obsługi i serwisowania strony do końca 2007 roku. Początkowo współpraca przebiegała bez zgrzytów. - Po paru tygodniach okazało się jednak, że nie wiadomo, kto za co w urzędzie odpowiada - mówi "Tygodnikowi Podhalańskiemu" Szymon Bajorek.
- Zarzucano mi, że na stronie nic się nie dzieje, a tymczasem nie mieliśmy z kim rozmawiać o konkretach. Tylko jeden wydział zamówień publicznych sam wrzucał informacje, inne nie robiły nic. Byłem tymczasem wzywany do urzędu w każdej błahej sprawie, a magistrat zatrudnia przecież dwóch informatyków. Musiałem jechać do urzędu, gdy na przykład pani Ewie Matuszewskiej - byłej szefowej Biura Promocji - nie działała poczta elektroniczna, a na miejscu okazywało się, że wystarczyło raz kliknąć, aby przychodzące wiadomości nie znajdowały się na końcu, a na początku - opowiada.
Mówi, że po tym, jak 31 grudnia wygasła umowa, próbował spotkać się z burmistrzem. Do spotkania nie doszło. 16 stycznia - jak relacjonuje gazecie - dowiedział się, że ma przekazać hasła dostępowe do serwera, na którym znajduje się strona. - Tymczasem serwer ten nie jest urzędowy, a należy do firmy NetArt z Krakowa, od której ja go dzierżawię. Nie poczuwam się więc do obowiązku przekazywania haseł do mojego serwera - mówi Bajorek.
Twierdzi, że pod koniec stycznia urząd przysłał mu umowę bez daty, za cały styczeń.
- Była to kompletnie nieprofesjonalnie napisana umowa. Znajdowały się na niej na przykład zapisy o stronie: www.adres.pl (...). Dalej nie mogłem porozumieć się z urzędnikami, dowiedziałem się tylko, że zatrudnili kogoś nowego. Gdy w nocy wyłączyłem stronę i dałem obrazek, że "pier nie robię", od razu odezwały się telefony od urzędników - mówi gazecie Bajorek.
Urząd Miasta skierował do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, w którym - jak informuje "Tygodnik Podhalański" - napisano, że wrzucając wulgarny napis na stronę, Szymon Bajorek naruszył dobre imię urzędu, a także usunął ze strony ważne dane, będące własnością urzędu.