Do Ostrowa Wlkp. przyjechało ok. 100 osób z Wałbrzycha. Kiedy w ostatniej minucie okazało się, że Górnik meczu nie wygra, chuligani chcieli zaatakować kibiców gospodarzy. Do akcji wkroczyli ochroniarze i wywiązała się bijatyka.
Komisarz meczu przerwał spotkanie, a grupę z Wałbrzycha uspokoił dopiero jeden z działaczy Górnika. Ale chuligani i tak powyrywali krzesełka z trybun.
- Zadyma była, ale została sprowokowana przez ochroniarzy z Ostrowa Wlkp. Jeden z nich został przebadany alkomatem i miał 0,6 promila we krwi - mówi Janusz Kozłowicz, dyrektor Górnika.
- Chuliganów Górnika nie ominą kary - zapowiedział po meczu komisarz zawodów Stanisław Kucicki. - Czekamy na raport komisarza i nagranie DVD z meczu. Nie będziemy pobłażliwi dla winnych, ale nie będziemy także podejmować decyzji pod wpływem emocji - powiedział prezes PLK Janusz Wierzbowski. Decyzję PLK podejmie we wtorek.
Zamieszanie było także na ławce Górnika - najlepszy zawodnik, kontuzjowany ostatnio Kris Clarkson, odmówił ponoć wejścia na parkiet. - Jeden z graczy mi odmówił - przyznał trener Górnika Radosław Czerniak, ale nazwiska nie wymienił. - W poniedziałek podejmiemy decyzję, czy zagra w kolejnych meczach - dodał Czerniak
- Clarkson niż grał, bo dwa dni temu miał ściągnięty gips i po prostu mógł się nie czuć na siłach, aby wyjść na parkiet - komentuje Kozłowicz.