Choto wrócił z urazem z urlopu i od pierwszych dni przygotowań do rundy wiosennej trenował bardzo ulgowo. Tak było także w Hiszpanii, w Esteponie podczas pierwszego w tym roku obozu. Nie brał udziału w sparingach. Decyzję o tym, że nie leci na następne zgrupowanie klub ogłosił na oficjalnej stronie internetowej. - Myśleliśmy, że Dickson dojdzie do siebie. Dolegliwości jednak się utrzymywały. Dokonano szczegółowej diagnostyki. Badania wykazały, że przyczyną dolegliwości jest dyskopatia wymagająca zabiegu operacyjnego. Zabieg zostanie przeprowadzony w możliwie najbliższym terminie, ale nie szybciej niż w przyszłym tygodniu. Najbardziej optymistyczne prognozy mówią o ośmiu tygodniach przerwy w treningach. Jest więc mało prawdopodobne, by zawodnik zagrał jeszcze w tym sezonie - wytłumaczył klubowy lekarz, doktor Stanisław Machowski.
Para stoperów Dickson Choto - Inaki Astiz jest uważana za najlepszą w Orange Ekstraklasie. Absencja 27-letniego zawodnika nie przekreśla jednak szans Legii na skuteczną grę w defensywie. Pierwsze cztery mecze w sezonie drużyna trenera Jana Urbana rozegrała bez udziału Choto, który pauzował wtedy za czerwoną kartkę z poprzednich rozgrywek. Potem miał też krótką przerwę ze względu na kontuzję. A wicelider ligi ani razu nie stracił więcej niż jednego gola w spotkaniu.
Pod nieobecność Choto partnerem Hiszpana Astiza w rundzie jesiennej był najczęściej doświadczony Wojciech Szala. Na obóz w Esteponie przyjechało trzech graczy z RPA, w tym środkowy obrońca Mario Booysen. Równie wysoki jak Choto, chociaż nie tak potężny stoper (za to zdecydowanie młodszy, ma dopiero 20 lat) jako jedyny z tej trójki został z zespołem i leci także do Alicante. - Wiedzieliśmy, że przyszłość Choto jest niepewna, postanowiliśmy więc się zabezpieczyć. Za wcześnie na oceny dotyczące Booysena, lecz chłopak ma dobre warunki i naprawdę nieźle potrafi operować piłką - uznał trener Urban.