Relacje z październikowej eksmisji z domu w Kazimierzu Dolnym grupy 70 zbuntowanych byłych zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej oraz ekszakonnika Romana Komaryczki obiegły cały świat. Było to wydarzenie w polskim Kościele bez precedensu. Kilka miesięcy wcześniej, w lutym ubiegłego roku, zakon betanek złożył do Prokuratury Rejonowej w Puławach doniesienie dotyczące naruszenia miru domowego przez byłe siostry oraz Komaryczkę, zajmujących wówczas bezprawnie dom. Prokuratura tuż po eksmisji postawiła zarzuty w tej sprawie byłemu franciszkaninowi, jednak śledztwo ciągle trwa. Jadwiga Ligocka, była przełożona generalna zgromadzenia, nie została przesłuchana ze względu na zły stan zdrowia. Obecnie policja ustala jej miejsce pobytu. W ubiegłym tygodniu prokuratorzy skończyli przesłuchania osób odpowiedzialnych za eksmisję - w tym komorników, ówczesnego komendanta powiatowego policji w Puławach oraz pełnomocnika zgromadzenia. W postępowaniu pojawił się nowy wątek.
Ziemowit Sułek z Prokuratury Rejonowej w Puławach: - Podczas przesłuchań powziąłem informację, że w czasie eksmisji mogło dojść do znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy przez osoby, które były eksmitowane, w tym byłego zakonnika. Dlatego poleciłem policji przesłuchanie ponad 70 osób, które brały udział w eksmisji.
Akcja została sfilmowana przez policję, a nagranie tuż po jej zakończeniu zostało przekazane mediom. Jedna z byłych sióstr krzyczała na nim: "Naprawdę, chcielibyście przyjąć miłość Boga, który w tym domu mówi do każdego, kto przychodzi. A wy w imię szatana przyszliście tutaj". Tuż po eksmisji media informowały też szeroko o zachowaniu Komaryczki. Cytowaliśmy oficera policji, który opowiadał "Gazecie", że były zakonnik wyzywał policjantów: chu....sku..., rzucał na nich klątwy, groził, że nie będą mogli usnąć w nocy. - A jednego z funkcjonariuszy usiłował zdzielić monstrancją, jednak ten uskoczył. Zakonnik został skuty - relacjonował oficer.
W TVN 24 mówił o tym też policyjny negocjator: - W pewnym momencie chciał nas nawet uderzyć tą monstrancją.
Tymczasem jednak, jak mówi prokurator Ziemowit Sułek, do puławskiej prokuratury nie wpłynął żaden raport od policji, dotyczący znieważenia lub naruszenia nietykalności osobistej funkcjonariuszy.
Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego lubelskiej komendy wojewódzkiej policji: - Nie w każdej sytuacji, kiedy ktoś jest agresywny, mamy do czynienia ze znieważeniem policjantów. Wyzwiska zakonnika nie były skierowane do konkretnych funkcjonariuszy.
Prokurator Sułek na razie nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak długo przesłuchania mogą potrwać. Nie jest też jasne, kiedy zakończy się postępowanie dotyczące naruszenia miru domowego.