W sobotę 40-letni Gołota pokonał 27-letniego Mike'a Mollo w 12-rundowej walce, która z jednej strony przypominała krwawą bijatykę w barze, a z drugiej wzbudziła entuzjazm nie tylko w Polsce. Kibice w Madison Square Garden żegnali obydwu chwiejących się na nogach pięściarzy owacją na stojąco.
Czy ta wygrana będzie dla Gołoty biletem do piątej w karierze walki o tytuł mistrza świata? Mówił o tym promotor Polaka Don King, który zapewnił Gołocie trzy z czterech poprzednich szans na mistrzowski pas.
Taka walka jest właściwie nieunikniona, jeśli spojrzeć w rankingi. King jest w szachu, bo i w wadze ciężkiej, i w jego stajni brakuje gwiazd. Gołota jest najjaśniejszą z nich. Królujący w najcięższej kategorii Rusłan Czagajew, Oleg Maskajew, Samuel Peter i Sułtan Ibragimow są nierozpoznawalni w Ameryce. Najbardziej znany jest Władimir Kliczko, z którym jednak King musiałby się bardziej liczyć, bo Ukrainiec do spółki z bratem Witalijem ma własną firmę promotorską K2 i wie, jak dbać o interesy.
Gdyby Polak na zimno wybierał przeciwnika pod względem szans na zdobycie tytułu, z pewnością wskazałby na Uzbeka Rusłana Czagajewa (WBA) lub Sułtana Ibragimowa (WBO). Obaj nie są olbrzymami (Czagajew 185 cm, 100 kg, Ibragimow 188, 100 kg), obaj są mańkutami - w historii wagi ciężkiej jest tylko pięciu leworęcznych mistrzów świata - co stanowi pewną trudność, ale nie dla takich profesorów techniki jak Gołota. Obaj reprezentują klasyczny styl boksowania, który Gołota świetnie zna z czasów młodości. Obaj mają promotorów otwartych na amerykański rynek - Leona Margulesa z grupy Seminole Warriors (Ibragimow) i Klausa Petera Kohla z niemieckiej grupy Universum (Czagajew).
Ale w obydwu przypadkach Gołota mógłby się mocno oszukać. Obaj są młodsi (Ibragimow 33, Czagajew 30), obaj niepokonani i obaj mają świetne papiery na boks. Zwłaszcza Czagajew mógłby okazać się przykładem zamaskowanej miny przeciwpiechotnej o dużym promieniu rażenia. Jest dwukrotnym mistrzem świata amatorów, dwukrotnie pokonał legendarnego Feliksa Savona. I dał sobie świetnie radę z Johnem Ruizem, który przez 12 rund klinczował Gołotę, aż sędziowie stwierdzili, że jest w tym lepszy. Ibragimow jest srebrnym medalistą olimpijskim.
Walka z Kliczką z kolei przyniosłaby mnóstwo pieniędzy. Tylko że wynik stałby pod jeszcze większym znakiem zapytania. Młodszy z ukraińskich braci dysponuje tym wszystkim co Gołota, a do tego jest młodszy i ma lepsze warunki fizyczne. Pokonali go tylko pięściarze dysponujący potężnym ciosem: Lamon Brewster i Corrie Sanders (RPA), no i sensacyjnie Ross Puritty, całkiem nieznany pięściarz, w czymś, co można by nazwać meczem towarzyskim w Kijowie.
Ponieważ zbliża się walka Kliczko - Ibragimow, dylemat, z kim walczyć, będzie niedługo łatwiejszy do rozwiązania.
Jednak zanim Gołota przystąpi do prawdopodobnie ostatniej szansy na zdobycie tytułu, pewnie wystąpi w Polsce. Doradca pięściarza Ziggi Rozalski mówi o Katowicach lub Wrocławiu. Zauważył, że TVP, która pokazywała sobotnią walkę, dała Gołocie większą oglądalność niż Polsat. Galę z Gołotą ma organizować Boxing Europe - grupa Andrzeja Gmitruka, jego byłego trenera w Legii i reprezentacji Polski. Przeciwnik w takiej walce jest mniej ważny. Dotąd w walkach w Polsce był to Tim Witherspoon, który właściwie dryfował w stronę emerytury, oraz nieznani szerzej Quinn Navarre, który od tamtej pory zaliczył sześć zwycięstw i siedem porażek, i Jeremy Bates, który przegrał sześć ostatnich pojedynków.
Teraz zapewne będzie równie słaby przeciwnik.