Owczarek kaukaski terroryzuje mieszkańców

Od tygodnia mieszkańców ul. Cyrklowej w Częstochowie terroryzuje owczarek kaukaski. Rozszarpał już nogę mężczyźnie i zabił psa. Pracownicy schroniska nie potrafią go złapać.

Pies pojawił się na ulicy dziesięć dni temu. Pani Joanna wracała wtedy z mężem do domu. Nie udało im się wejść na podwórko, bo kaukaz - zwabiony zapachem suczki - przeskoczył płot i nie chciał ich wpuścić za bramę. - Ponad dwie godziny spędziliśmy u sąsiadki, czekając na pracowników schroniska. Kiedy przyjechali, owczarek dał susa i uciekł - opowiada pani Joanna.

Następnego dnia pies rzucił się na sąsiada pani Joanny i rozszarpał mu nogę. Potem zagryzł psa innego mieszkańca ul. Cyrklowej. Bez problemu wchodzi na wszystkie posesje - nawet wysokie ogrodzenia nie stanowią dla niego przeszkody. Ludzie boją się wychodzić z domów, na przystanek autobusowy oddalony o kilkadziesiąt metrów odwożą bliskich samochodami.

Pracownicy schroniska, które ma obowiązek wyłapywania bezdomnych psów w mieście, są przy ul. Cyrklowej niemal codziennie. Reagują na każdy sygnał o pojawieniu się owczarka. Niestety, bezskutecznie. - Nie mamy o to pretensji, bo bardzo się starają - mówi pan Krzysztof, mieszkaniec ul. Cyrklowej. - Tego psa naprawdę trudno złapać. To przecież ogromne zwierzę.

- Owczarek jest bardzo inteligentny - mówi pracownik schroniska. - Rozpoznaje nasz samochód i ucieka. Musimy go tropić na piechotę, a jest bardzo sprytny i szybki. Problem w tym, że teren jest niezabudowany, wokół same łąki. Nie ma go jak osaczyć, a jak już zniknie wśród traw, to koniec.

Pracownicy schroniska kilkakrotnie trafili psa środkiem usypiającym. Ale zanim lek zaczął działać, zwierzę zdążyło uciec. Czy więc dawka środka nie była zbyt mała dla tak ogromnego psa? - Konsultowaliśmy ją z lekarzem - tłumaczy Małgorzata Tomżyńska, kierowniczka schroniska. Dla placówki kaukaz jest dodatkowym problemem: pracownicy, zamiast opiekować się psami w kojcach, gonią owczarka.

Sytuacja zaniepokoiła magistrat. - Straż miejska będzie szukać właściciela psa, bo to przede wszystkim on jest odpowiedzialny za sytuację - mówi Ireneusz Leśnikowski, rzecznik magistratu. - Przekażemy też do schroniska naszą broń do usypiania dzikich zwierząt. Być może będzie skuteczniejsza.

Jeden z pracowników schroniska przyznaje, że do broni magistratu można zaaplikować większą dawkę środka usypiającego. Wątpi jednak, czy to przyniesie efekty: - Lek działa dopiero po chwili i pies zdąży uciec - mówi.

Sytuacja jest patowa. Przyznaje to Maciej Kołodziejczyk, działacz związku kynologicznego i hodowca owczarków kaukaskich: - Jedyne, co w tej sytuacji można zrobić, to wykorzystać cieczkę suczki i zwabić do niej psa. Odradzam większą obławę, bo wystraszony pies będzie bardzo agresywny. Przy jego wadze i sile może to się skończyć tragicznie. Dobrze prowadzone owczarki kaukaskie są łagodnymi psami. W tym wypadku właściciel musiał popełnić błąd. I boję się, że odpowie za to pies.