Nowa - większa - kolejka linowa na Kasprowy Wierch działa już od połowy grudnia. Jednak wtedy prezydent Lech Kaczyński, mimo obietnicy złożonej na początku swojej kadencji, nie pojawił się w Zakopanem. Słowa dotrzymał wczoraj, towarzyszyła mu żona. - Kolejka linowa stała się już elementem polskiej tradycji. Tatrzańską przyrodę trzeba szanować, ale trzeba też dbać o rozwój turystyki - mówił prezydent.
Tego zdania nie podzielają ekolodzy, którzy wczoraj pojawili się pod dolną stacją kolejki w Kuźnicach. W "antyzaproszeniu" do głowy państwa napisali m.in.: "Pojawienie się Pana Prezydenta będzie dowodem na akceptowanie tego, w jaki sposób doszło do realizacji tego przedsięwzięcia".
- Oficjalne otwarcie kolejki z udziałem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego jest niestosowne. Modernizacja kolejki wywoływała bowiem protesty, jest kontrowersyjna i bezprawna - uważa Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. - Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił w maju 2007 r. decyzję ministra środowiska o niedopuszczeniu organizacji społecznych do postępowania administracyjnego, poprzedzającego przebudowę kolejki. Za kilka miesięcy może okazać się, że funkcjonowanie tej inwestycji stanie pod znakiem zapytania.
Prezydent nie zrezygnował z uroczystości. Ale z powodu silnego wiatru halnego nie dane mu było wjechać na Kasprowy Wierch. Wagon z Lechem Kaczyńskim musiał zatrzymać się na stacji pośredniej na Myślenickich Turniach. Tu wypił lampkę szampana i podziwiał górskie widoki. - Ostatni raz jechałem jeszcze starą kolejką w 2006 roku. Tą nową jedzie się spokojniej, przejażdżka dostarcza mniejszych wrażeń - ocenił po powrocie.
Maszynerię poświęcił kardynał Stanisław Dziwisz. - Przypomina mi się, jak w 1997 roku jechałem tu z Janem Pawłem II. Od tego czasu nie jechałem kolejką aż do dzisiaj - mówił duchowny.
Modernizacja kolejki na Kasprowy Wierch trwała siedem miesięcy i kosztowała około 70 milionów złotych. Dwa razy większe wagoniki od tych starych mogą zabrać naraz po 60 osób. Ponad czterokilometrową trasę pokonują w 12, a nie jak dawniej w 20 minut. Ekolodzy ciągle żądają zmniejszenia o połowę liczby osób wwożonych nową kolejką w zimie - do 180 osób na godz. O tyle - za zgodą Ministerstwa Środowiska i dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego - po remoncie zwiększył ją inwestor - Polskie Koleje Linowe. Ekolodzy obawiają się, że więcej osób na szczycie oznacza większe zniszczenia w przyrodzie.
- Nie sprzeciwiamy się modernizacji, ale rozbudowie - podkreśla wiceszef Pracowni Grzegorz Bożek.