Członkowie Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego i specjaliści od fortyfikacji z Pro Fortalicium przez kilka dni trzymali kciuki za słoneczną pogodę w sobotę. W tym właśnie dniu planowali odkopać wejście do schronu przeciwlotniczego z czasów II wojny światowej przy ul. Staszica w Sosnowcu.
Wcześniej mało kto wiedział, że pod skwerkiem przy torach tramwajowych schron w ogóle się znajduje. Fortyfikację od pewnego czasu miał jednak na oku Dariusz Jurek, wiceprezes FdZD. - Moi dziadkowie mieszkali tu niedaleko i kiedyś często bywałem w tej okolicy. W listopadzie na naszym forum internetowym pojawił się Przemysław Trzeciak z PF. Napisał o sosnowieckich schronach i sprawa nabrała rozpędu - mówi forumowy Darco.
- Pro Fortalicium odremontowało już osiem schronów Obszaru Warownego "Śląsk". Teraz oprowadzamy po nich wycieczki. A że sam mieszkam w Sosnowcu, to pomyślałem, że można by się zająć również zagłębiowskimi fortyfikacjami - tłumaczy Trzeciak.
W sobotę rano kilkanaście osób z obu stowarzyszeń przez kilka godzin odkopywało trzy wejścia do schronu. Do Sosnowca przyjechali z tej okazji także miłośnicy fortyfikacji z Krakowa i Warszawy, którzy o planowanej eksploracji przeczytali w internecie.
Jak wspominali mieszkańcy okolicznych domów, ponad 20 lat temu do schronu można było wejść swobodnie. Potem wejścia zasypano. Pierwszym, który po tak długiej przerwie przez odkopane w całości wejście zapuścił się w głąb, był Dariusz Jurek. Za nim ruszyła reszta odkrywców. Na dole czekały na nich góry śmieci z lat 80., błoto i ponad 50 metrów krętego korytarza. Nie ocalało nic z wyposażenia schronu, nawet miedziane zaczepy elektrycznej instalacji zdążyły już paść ofiarą złomiarzy.
Takich schronów w Sosnowcu jest kilkanaście. Jeden, większy, całkiem blisko tego przy ul. Staszica. Oba zostały zbudowane w latach 40. dla niemieckiej kadry inżynieryjnej pobliskiej huty.
Odkrywcy zapewniali, że nie są rozczarowani stanem schronu. - Dzisiaj chcieliśmy zrobić tylko zwiad, żeby zobaczyć, czy schron w ogóle się do czegoś nadaje, i okazuje się, że tak - cieszył się Jurek. I wyjaśniał, co odkrywcy chcą dalej ze swoim podziemnym skarbem zrobić: - Gdyby schron uporządkować, byłby świetnym miejscem na robienie wystaw. To ponad 100 metrów ściany pod ekspozycje! Część zajęłaby stała wystawa historyczna, a część zostałaby oddana do dyspozycji artystom.
Trzeciak cieszy się z położenia schronu między pałacem Schoena i Zamkiem Sieleckim: - Mógłby się stać elementem ścieżki edukacyjnej.
Oba stowarzyszenia będą teraz pracować nad projektem zagospodarowania schronu i rozmawiać o tym z urzędnikami. Pracować przy remoncie, jak zapewniają, mogą sami.