Bezdomny pobity na śmierć w izbie wytrzeźwień

Bezdomny zmarł w sylwestra we wrocławskiej izbie wytrzeźwień - pobił go mężczyzna, z którym leżał w tym samym pokoju.

Pijany 48-letni Krzysztof Z. spał w restauracji na wrocławskim Dworcu Głównym. Do izby przywieźli go policjanci. Został zbadany przez lekarza, który stwierdził, że mężczyzna jest zdrowy i nie ma żadnych obrażeń. Krzysztof Z. trafił do sali z sześcioma innymi osobami.

Godzinę po północy, już w sylwestra, podczas obchodu lekarz stwierdził, że Krzysztof Z. leży w kałuży krwi. Nie żył.

Zaczęto wyjaśniać okoliczności jego śmierci. - W sali była kamera - mówi rzeczniczka wrocławskiej prokuratury Małgorzata Klaus. - Z jej zapisu wynika, że inny pacjent izby, 44-letni Grzegorz I., dwa razy podchodził do śpiącego Krzysztofa Z. i bił go po głowie.

Lekarz wstępnie ustalił, że przyczyną śmierci mężczyzny było pęknięcie krwiaka mózgu. Krzysztof Z. miał dwa krwiaki. Podczas gdy Grzegorz I. uderzał go w głowę, mniejszy przelał się do większego, a ten pękł.

- Prokurator postawił Grzegorzowi I. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi prokurator Klaus. Grozi mu za to pięć lat więzienia.

Podejrzany nie przyznaje się do winy. Tłumaczy, że co prawda nie pamięta, co się działo w izbie, ale z natury jest spokojnym człowiekiem. Prokuratura sprawdza też, czy błędów nie popełnili pracownicy izby.

Izbę kontroluje również wydział zdrowia urzędu miejskiego. - Po to m.in. kilka lat temu zainstalowaliśmy w izbie kamery, aby przeciwdziałać takim tragediom - mówi Anna Szarycz, dyrektorka wydziału. - Jeszcze nie wiemy, dlaczego nikt z pracowników nie widział pobicia. Dyrektor izby tłumaczy, że stało się dosłownie w ciągu kilku sekund.

Nie jest to pierwszy problem miasta związany z prowadzeniem izby wytrzeźwień. Kilkuset tysięcy złotych odszkodowania domaga się w sądzie wdowa po 37-letnim mężczyźnie. Osiem lat temu lekarz w izbie nie zdiagnozował u niego wylewu i zamiast udzielić pomocy, potraktował jak pijaka. W wyniku tego mężczyzna stracił zdrowie i wkrótce zmarł. Lekarz był emerytowanym ortopedą i został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata za zaniedbanie swoich obowiązków podczas badania mężczyzny.

Czy Wrocław powinien zlikwidować izbę wytrzeźwień?