3,5 kilograma łososia norweskiego kupił na święta Jacek Laskowski w jednym z bydgoskich hipermarketów. Odciął rybie głowę i usunął kręgosłup. Mięso schował w lodówce, a resztki włożył do reklamówki na śmieci. Minęło kilka godzin, gdy postanowił wyrzucić szczątki. Ze zdziwieniem zobaczył, że łosoś świeci.
Blade niebieskie światełko widać jedynie w ciemnym pomieszczeniu. - To bardzo dziwny przypadek - mówi Marcin Kowalkowski, dyżurny Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy.
Problemu nie widzi Ewa Pater z biura prasowego sieci Carrefour: - Fotobakterie mogą ujawniać się w zbyt niskiej temperaturze przechowywania. Nie zagrażają one zdrowiu.
Odpady trzymane były jednak w temperaturze pokojowej. - Ryby, które trafiają do naszego sklepu z centralnego magazynu przechodzą regularną kontrolę i spełniają wszystkie normy dopuszczające je do spożycia - tłumaczy dyrektor Carrefour Glinki, w którym nasz czytelnik nabył towar.
- Natychmiast postaramy się dotrzeć do tej partii ryb - zaznacza dyżurny Sanepidu. - Zbierzemy informacje, a feralnego łososia przekażemy do badania Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemidemiologicznej. Nasi weterynarze zapewniają na razie, że nie ma powodów do obaw.
Jeszcze w piątek wieczorem przedstawiciele sanepidu odwiedzili Carrefour Glinki i zebrali informacje dotyczące ryb. Nie wycofano żadnej partii. - Fosfor jest naturalnym składnikiem łososia - tłumaczyli. - Nie ma powodów do obaw.
Czy jego stężenie w kupionej przez Laskowskiego rybie jest standardem - sprawdzą.