Po wygłoszeniu swoich kwestii przez Kaczyńskiego i Komszicia do zadawania pytań zaprosił gość z Bośni i Hercegowiny. - Jeżeli państwo mają pytania, a sądzę, że zostały one przewidziane jestem do państwa dyspozycji - powiedział.
W tym momencie zapadła cisza, którą po chwili przerwał minister z Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. - Nie przewidywaliśmy pytań, nie ma nawet technicznych możliwości do ich zadawania, ponieważ dziennikarze nie mają mikrofonów. Bardzo serdecznie podziękuję - powiedział. Słowa wywołały śmiech prezydenta i jego gościa.
Tymczasem - według reportera TVN 24 - przed spotkaniem mikrofony na sali były, ale zostały usunięte trzy minuty przed konferencją.
Poseł PiS Marek Suski tłumaczył wieczorem w TVN 24, że to niedopatrzenie, a winę zrzucił na pracowników Kancelarii pochodzących jeszcze z czasów, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. - Myślę, że zostały wyciągnięte wnioski na przyszłość, bo to jakieś niedopatrzenie, ale nie koniec świata. Nie było pieniędzy na odprawy i większość urzędników jest odziedziczona po Aleksandrze Kwaśniewskim. Stąd wynikło pewnie to niedopatrzenie - mówił Suski.
Suskiemu odpowiadał sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski: - Gdyby Kancelaria Prezydenta była obsadzona ludźmi związanymi z Aleksandrem Kwaśniewskim, to do takiej czy innej wpadki by nie doszło. Jaka partia, taki prezydent i zaplecze. Mało profesjonalne i nie przygotowane do rządzenia. Informacja o takiej wpadce idzie w świat.