Porzucona przez Holendrów dziewczynka była gorzej traktowana niż reszta dzieci

Koreańska dziewczynka adoptowana, a następnie porzucona przez parę holenderskich dyplomatów była traktowana gorzej niż reszta ich dzieci - twierdzi niania dziewczynki na łamach dziennika "The Sunday Morning Post".

Wczoraj gazeta.pl opisała historię 8-letniej dziewczynki z Korei Południowej, która mając 4 miesiące została adoptowana przez holenderskiego dyplomatę, 55-letniego Raymonda Poeteray'a i jego żonę. Po 7 latach Holendrzy ponownie oddali dziecko do adopcji. Jako powód decyzji podawali rzekome "różnice kulturowe" i "problemy zdrowotne o podłożu emocjonalnym".

Oddali do adopcji adoptowane 7 lat wcześniej dziecko

Od 2002 roku, kiedy to państwo Poeteray zamieszkali w Dżakarcie, dziewczynką zajmowała się niemal wyłącznie jej indonezyjska niańka, przebywająca obecnie w Holandii. W rozmowie z "The Sunday Morning Post" wyznała ona, że mimo, iż pani Poeteray zawsze przebywała w domu, dziewczynką opiekowali się inni. "Pani Poeteray prawie jej nie przytulała. Dziewczynce brakowało miłości" - powiedziała niańka. Tymczasem, jak twierdzi niania, starszy syn państwa Poeteray, który miał wówczas 7 lat, przepadał za małą Koreanką i zawsze się z nią bawił.

"Trudno mi uwierzyć, że państwo Poeteray postanowili oddać dziewczynkę do adopcji tylko dlatego, że miała zaburzenia. Nie zostawia się własnego dziecka na ulicy nawet gdy jest ono upośledzone" - skomentowała decyzję holenderskiej pary niania.

Rene Hoksbergen, psycholog z Uniwersytetu w Utrecht, który od 30 lat pomaga rozwiązywać problemy rodzinom adopcyjnym, wyraził na łamach "The Sunday Morning Post" zdziwienie, że w wieku 7 lat dziewczynka nadal cierpi na lęki uniemożliwiające jej nawiązywanie więzi uczuciowej. Zdaniem profesora Hoksbergena, tego typu problemy zdarzają się często w przypadku adoptowanych dzieci, ale zwykle można je przezwyciężyć, jeśli rodzice poświęcają dziecku wystarczająco dużo uwagi. "Możliwe, że za tym problemem kryją się jeszcze inne" - powiedział Hoksbergen. "Może brakowało porozumienia na linii matka-córka".

Fernando Cheung Chiu-hunga, pracownik opieki społecznej poinformował, że od kiedy mała Koreanka rok temu trafiła do nowej rodziny, jej stan znacznie się polepszył. "Jest zdrowa i szczęśliwa" - powiedział Cheung. Zapewnił też, że dziewczynka, mimo skomplikowanej sytuacji prawnej (nie ma ona obywatelstwa holenderskiego, nie jest zarejestrowana w Hong Kongu, mówi po angielski i kantońsku, ale nie zna koreańskiego), zostanie w Hong Kongu.