Otylia Jędrzejczak broniła tytułu mistrzyni Europy na krótkim basenie w swojej ulubionej konkurencji - 200 m st. motylkowym. Ale na pierwszych metrach wcale nie wyglądało na to, że jest mistrzynią. Jak zwykle wystartowała słabo, płynęła daleko od czołówki. - Wiedziałem, że nie mogę zacząć tak szybko, a i tak podobno trener na trybunach powiedział o moim tempie: "Jak nie umrze, to będzie cud" - mówiła dwukrotna mistrzyni Europy.
Po pierwszych 25 metrach była na czwartym, piątym miejscu. Daleko z przodu pruła Węgierka Kovacs. - Pomyślałem sobie wtedy: "O kurczę, chyba jestem za daleko" - mówiła uśmiechnięta Otylia za metą.
Po 75 metrach wyścigu Polka - mistrzyni olimpijska z Aten na "poważnym", 50-metrowym basenie - płynęła już druga, i na następnym nawrocie też. Widać było, że wyprzedzenie Wegierki to kwestia metrów, i widać było, że Otylia dopiero się rozpędza. - Dało mi siłę złoto Pawła Korzeniowskiego. Przecież trenujemy w tej samej grupie. Jak on ma formę, to i ja - mówiła Otylia. Zresztą, tylko cud mógłby spowodować, że nie zdobyłaby złota. Co innego rekord świata!
Ostatnie 50 metrów płynęła już samotnie. Cały czas w tempie gwarantującym rekord świata. Pobiła rekord Chinki Yang Yu o 0,51 s. Gdy zobaczyła to na tablicy wyników, wyskoczyła w górę ze szczęścia. - Kocham cię mamo i tato! - wykrzyknęła chwilę później do kamer TV, a podczas hymnu podśpiewywała sobie radośnie i z uśmiechem.
Niecałą godzinę wcześniej Korzeniowski - mistrz Europy na 200 m stylem motylkowym i brązowy medalista na 400 m st dowolnym - wziął się bardzo, ale to bardzo poważnie za styl dowolny. Ostatnio często mówił, że szuka wyzwań i znów odnalazł je w kraulu. Pierwszy medal na krótkim basenie zdobył w tej konkurencji już trzy lata temu, podczas mistrzostw Europy w Wiedniu, ale teraz po raz pierwszy wywalczył złoto.
Tym razem złoto musiał z wody wydrapać w pasjonującym pojedynku z Paulem Biedermannem. Niemiec, który błysnął fantastyczną formą podczas niedawnego Pucharu Świata w Berlinie, wyrwał ze startu bardzo szybko, prowadził przez pierwsze 275 metrów, ale tuż za sobą miał Korzeniowskiego. 25 metrów dalej Korzeniowski wyprzedził Niemca już o 0,06 s. Obaj płynęli obok siebie w równej walce, oddalając się od innych, w tym od słabnącego Przemysława Stańczyka, który na mecie był piąty. - Wykorzystałem nieobecność Jurija Priłukowa [mistrza Europy na krótkim basenie w Helsinkach w 2006 roku] - mówił skromnie Korzeniowski.
Ten finał miał być polskim wyścigiem. W eliminacjach startowało bowiem dwóch polskich mistrzów świata na zwykłym basenie - Mateusz Sawrymowicz (1500 m) i Stańczyk (800 m) - oraz Korzeniowski, były mistrz świata na 200 m st. motylkowym. Z rywalizacji odpadł teoretycznie najszybszy Sawrymowicz, który wygrał ostatnio z obydwoma przeciwnikami w mistrzostwach Polski. Ale - według słów Mirosława Drozda, trenera Mateusza - Sawrymowicz jest najmniej zmotywowany do walki o finał na tym dystansie. Wierzy niezachwianie w sukces w swoim najważniejszym starcie - najdłuższym, najbardziej wyczerpującym, na 1500 m.
Mimo to, nawet on miał ósmy czas eliminacji, który dawał prawo do startu w finałowym wyścigu - wypadł, bo tego wymagają przepisy europejskiej federacji, dopuszczające tylko dwóch zawodników z jednego kraju w półfinałach lub finale.
Był jeszcze jeden medal na basenie w Debreczynie. Srebro na 200 m stylem zmiennym zdobyła Katarzyna Baranowska, wracająca po serii kontuzji do pływania na światowym poziomie.
Liczby dnia
10
Najwięcej medali dla Polski zdobyli w ME na krótkim basenie
Alicja Pęczak, w tym pięć złotych
i
Paweł Korzeniowski, w tym dwa złote
67
Najwięcej medali zdobyła na mistrzostwach Europy na krótkim basenie Martina Moravcova. W tym roku 32-letnia Słowaczka nie startuje. Pierwszy medal zdobyła w 1994 roku
Polskie szanse w piątek:
Mateusz Matczak 400 m st. zmiennym
Aleksandra Urbańczyk 100 m st. zmiennym
