Wicemistrz olimpijski z Turynu zaczął sezon przyzwoicie. W Kontiolahti i Hochfilzen zajmował miejsca w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata. Jeszcze w zeszły piątek był piąty w klasyfikacji generalnej.
Problemy zaczęły się w sobotę w Hochfilzen, gdy Sikorę zaczęły boleć plecy. Na trasie biegu pościgowego na 12,5 km spudłował aż sześciokrotnie, bo nie mógł się wyprostować i "ułożyć" na strzelnicy. Zaprzepaścił szansę na podium i zajął dopiero 24. miejsce. W niedzielę Sikora wycofał się ze sztafety - powodem znów były bóle w odcinku lędźwiowym.
- Od dwóch lat był spokój, ale Tomkowi wróciły problemy z kręgosłupem. To nie jest żadna konkretna kontuzja, raczej choroba zawodowa. Od biegania z karabinem na plecach przez kilkanaście lat - wzdycha Bondaruk. - Na razie nie jest źle. Lekarze twierdzą, że może startować, ale bóle co jakiś czas wracają - dodaje trener.
Czy przez te problemy plany Sikory, by startować do igrzysk w Vancouver w 2010 r., mogą się załamać? - Nie. Lekarz powiedział mu rok temu, że może się jeszcze wyczynowo ścigać 2-3 lata - ucina trener. Jego zdaniem po zaczynających się dziś, i trwających do niedzieli zawodach w słoweńskiej Poklujce Sikora powinien jednak znów pójść na badania i rehabilitację. Będzie czas, bo biatloniści kolejny start mają dopiero za półtora miesiąca w Oberhofie.
- Na razie nie chcemy podejmować żadnych gwałtownych działań. Dziś plecy Tomka nie bolą, ale co będzie jutro, nie wiem. W przyszłości nie można wykluczyć operacji. Mam jednak nadzieję, że obejdzie się bez tego - mówi Bondaruk. Operacja to ryzyko. Grzegorz Bodziana, który miał podobne do Sikory problemy i zdecydował się na zabieg, skończył karierę. Został w kadrze asystentem serwismana Jewgienija Durkina.
Bieg Sikory na 20 km dziś o 11.15. Trzy godziny później na 15 km ścigać się będą kobiety. Relacje w Eurosporcie.
18
lat Tomasz Sikora uprawia biatlon. Przebiegł w tym czasie na nartach ok. 50 tys. kilometrów, czyli okrążył Ziemię i jeszcze pokonał dystans z Warszawy do Los Angeles