Właściciel ubojni i hodowca z Rudy Śląskiej przekonuje, że za kilogram kurczaka płacimy już 18 proc. mniej. Tendencja jest spadkowa. Hodowcy mówią, że jak tak dalej pójdzie, to wstrzymają produkcję, bo stanie się nieopłacalna. A to oznacza spadek pogłowia, szczególnie kurczaków, i w połowie przyszłego roku możemy mieć drób po 8-10 zł za kilogram - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Paradoksalnie najgorzej maja rolnicy, których drób jest zdrowy, ale fermy znajdują się w powiatach, gdzie wykryto wirusa. Nikt nie chce kupować od nich kur i jajek, bo oznakowanie zdradza skąd pochodza. Nie pomagają zaświadczenia, że mięso i jają zostały przebadane. Nikt im nie pomaga, a ci, których zwierzęta rząd zagazował dostaną pełne odszkodowanie.