Jak pisaliśmy wczoraj, minister chce wymienić zarząd PZU. Stanowiska stracą w najbliższym czasie prezes Agata Rowińska i członek zarządu Beata Kozłowska - Chyła. Zgodnie ze statutem spółki prezesa wskazuje bezpośrednio minister skarbu. Jednak przed wyborami PO obiecywała, że zarządy wszystkich spółek będą wybierane w konkursach. Wczoraj okazało się, że w PZU konkursu nie będzie.
- Dziś nie ma czasu, żeby ogłaszać konkurs, co nie oznacza, że nie będzie konkursów w innych spółkach. W PZU sytuacja jest wyjątkowa - mówi "Gazecie" Grad. - W ciągu dziesięciu dni wybiorę do zarządu trzy kompetentne osoby, które nie będą miały problemów z zatwierdzeniem przez Komisję Nadzoru Finansowego i będą w stanie ze sobą współpracować. Mam nadzieję, że nowy zarząd zostanie dobrze przyjęty przez rynki finansowe.
Dzisiejszy dwuosobowy zarząd PZU nie spełnia wymogów ustawy o ubezpieczeniach. Ani prezes Rowińska, ani Beata Kozłowska-Chyła nie mają zgody KNF na pełnienie swoich funkcji (KNF musi zatwierdzić prezesa i jednego członka zarządu). KNF już kilka miesięcy temu groziła wprowadzeniem zarządu komisarycznego w PZU. - Komisja poinformowała, że jest gotowa czekać na uzupełnienie zarządu do końca roku - mówi Grad. - Z drugiej strony trzeba jak najszybciej przygotować nasze stanowisko w sporze z Eureko.
Mniejszościowy akcjonariusz PZU holenderska spółka Eureko ma prawie 33 proc. akcji ubezpieczyciela. Domaga się od polskiego rządu dokończenia prywatyzacji i przekazania kontroli nad PZU zgodnie z aneksem do umowy prywatyzacyjnej z 2001 r. W ub. tygodniu sąd apelacyjny w Brukseli ostatecznie rozstrzygnął, że Holendrzy mieli rację w sporze z polskim rządem. Kolejne ekipy - SLD i PiS - nie chciały dokończyć prywatyzacji PZU, twierdząc, że skarb państwa powinien zachować kontrolę nad spółką.
Trybunał Arbitrażowy rozpoczął już procedurę obliczania odszkodowania dla Eureko, które szacuje straty na co najmniej 8 miliardów złotych. Minister skarbu przygotowuje własne szacunki.
Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów promującego zasady ładu korporacyjnego w spółkach, uważa, że dziś w PZU konkurs nie jest konieczny. - Na wojnie, jak na wojnie: trzeba działać szybko. Jest potrzebny emisariusz, który będzie w stanie przedrzeć się przez zasieki i okopy zbudowane przez poprzedni rząd i negocjować z Eureko - mówi Nartowski. - Dlatego nie dziwi mnie, że minister skarbu w tym wypadku odstępuje od konkursu i sam wskazuje prezesa. Dziś najważniejsze jest, żeby odszkodowanie, które Polska będzie musiała zapłacić Eureko, było jak najniższe.
- Konkursy w spółkach to pic na wodę. Właściciel i tak wybierze takiego prezesa, jakiego będzie chciał - uważa z kolei Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. - Na miejscu ministra wybrałbym osobę, której ufam, i powiedział: po owocach mnie poznacie. Jeśli ten człowiek się nie sprawdzi, to za cztery lata mnie z tego rozliczycie, tak jak wyborcy rozliczyli PiS. W przypadku PZU minister powinien wreszcie dokończyć prywatyzację i skończy się problem z obsadzaniem władz tej spółki.