Żużlowcy najbogatszymi sportowcami w Polsce

PRZEGLĄD PRASY. Żużlowcy w zarobkach przebijają przedstawicieli innych dyscyplin. Listopadowym hitem jest transfer dwukrotnego mistrza świata Nickiego Pedersena, który opuścił Marmę Rzeszów, by podpisać dwuletni kontrakt ze Złomrexem Włókniarzem Częstochowa. Za sezon zarobi około 2 mln złotych, co stawia go w absolutnej czołówce sportowców występujących w Polsce. Na podobne zarobki w przyszłym sezonie liczy Tomasz Gollob - możemy przeczytać w dzisiejszej ?Polsce?

Świeżo upieczony zawodnik Włókniarza w trakcie rocznej umowy zarobi blisko 2 miliony złotych. Takimi poborami w polskim sporcie rzeczywiście mało kto może się poszczycić. Pedersen zaznacza, że nie zależy mu na tym, by kibice pamiętali go jako osobę z dużą ilością zer na koncie. Przede wszystkim wierzy, że polscy fani żużla będą go wspominać jako wspaniałego sportowca. - Pieniądze się nie liczą, ponieważ na starość już odłożyłem - wyjaśnia mistrz świata. - Trzeba pamiętać, że aby utrzymać się na światowym topie, muszę nieustannie inwestować w utrzymanie swojego teamu. Wiąże się to z zakupem najlepszego sprzętu oraz zatrudnieniem najlepszych fachowców - dodaje.

Tym sposobem "Power" wdarł się do czołówki najlepiej zarabiających zawodników w polskim sporcie. Wyprzedza go jedynie koszykarz Prokomu Trefl Sopot Milan Gurović, którego konrakt opiewa na kwotę 2,7 miliona złotych. Trzecie miejsce w tej klasyfikacji przypada siatkarzowi Skry Bełchatów Mariuszowi Wlazłemu. Jego zarobki to ok. 1,5 mln złotych. Ok. 1 mln złotych zarabia Mauro Cantoro - piłkarz Wisły kraków, a to plasuje go na czwartej pozycji.

A ile zarobią inni żużlowcy? Według informacji "Gazety" zawodnicy z czołówki klasyfikacji Grand Prix żądają od 1,5 mln zł w górę. Tyle zarobi w I-ligowym KM Ostrów Anglik Chris Harris. Tomasz Gollob, który cykl GP ukończył na czwartym miejscu, być może zażyczy sobie gaży podobnej do tej Pedersena. Siódmy w Grand Prix Rune Holta negocjuje ze Stalą Gorzów kontrakt w wysokości 1 mln złotych, ale do walki o niego - a także o Golloba - może się włączyć Unia Tarnów, w której barwach obaj zawodnicy jeździli w minionym sezonie. "Średni" polski żużlowiec zarobi około 600 tys. zł. Te liczby mogą oznaczać, że żużlowcy mogą być najlepiej opłacaną grupą sportowców w naszym kraju.

Nie są to jednak liczby wymierne. Żużlowcy sami płacą za większość sprzętu, zatrudniają mechaników i innych członków swojego teamu, sporo wydają także na przejazdy, bo większość z nich startuje w kilku ligach jednocześnie. Do tego należy dodać również ryzyko - częste upadki i kontuzje narażają na szwank zdrowie zawodnika znacznie bardziej, niż w większości innych dyscyplin. Inna rzecz, że większość zawodników - przynajmniej w polskiej lidze - oprócz pieniędzy z kontraktu korzysta także z pomocy sponsorów indywidualnych.

Sport żużlowy od zawsze cieszył się w Polsce sporym zainteresowaniem. Teraz dyscyplina przeżywa renesans po chwilowym kryzysie. Mistrzostwa Polski na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie oglądało 27 tys. fanów, a łączna frekwencja na stadionach ekstraligowych w sezonie 2007 wyniosła około 700 tysięcy kibiców. Powstanie profesjonalnej Ekstraligi, która sprzedała prawa transmisji meczów TVP również wpłynie na wzrost kontraktów w speedwayu.

Jednak rosnące zarobki gwiazd stają się problemem dla samych klubów. Zaradzić miał temu ustanowiony na poziomie 3,85 mln złotych limit wydatków klubu na sezon, ale w praktyce kluby obchodzą go różnymi sposobami. Niedawno prezesi ekstraligowych drużyn spotkali się, by podyskutować na temat zaradzenia dalszym wzrostom płac zawodników, ale narada nie dała żadnego rezultatu. Może to oznaczać, że zarobki jeźdźców nadal będą rosły w lawinowym tempie.

Więcej w "Polsce"