Skrzypczak powiedział, że w razie przegrania procesu żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski, straci wiarę w sens w służby wojskowej i rozważy odejście z armii. Generał wierzy w niewinność żołnierzy i -jak stwierdził - będzie tkwił w tym przekonaniu aż do wyroku sądu. Powiedział, że ciągle wierzy i ma nadzieję na to, że sąd orzeknie niewinność polskich żołnierzy. Według niego ostrzelanie wioski nie było zbrodnią wojenną, bo żołnierze na pewno nie działali z premedytacją.
Skrzypczak powiedział, że żołnierze mają prawo strzelać, kiedy w rejonie znajduje się przeciwnik. Prokurator - według niego - musi udowodnić, że w tej miejscowości nie było talibów. Jeżeli byli, to ostrzelanie wioski nie może zostać uznane za zbrodnię wojenną - stwierdził gen. Skrzypczak.
Dowódca Wojsk Lądowych jest zbulwersowany sposobem aresztowania żołnierzy. - Wysłałem pismo do Naczelnego Prokuratora Wojskowego z żądaniem wyjaśnień, dlaczego tak postąpiono z moimi żołnierzami. Czekam na odpowiedź - powiedział. Dodał też, że żołnierze powinni zostać wypuszczeni z aresztu, żeby po "trudnej misji mogli mieć świadomość, że mogą wypocząć na łonie rodziny".
Z uzasadnienia tymczasowego aresztowania siedmiu żołnierzy przez poznański sąd, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza", wiemy, co zeznali oni w prokuraturze. Ta zarzuciła sześciu z nich zbrodnię wojenną (grozi za to dożywocie), a jednemu strzelanie do wioski z karabinu (może zostać skazany na 25 lat).
Sędziowie oparli się na opowieści żołnierzy, którzy widzieli 16 sierpnia ostrzał wioski Nangar Khel, oraz dwóch świadków incognito oznaczonych w śledztwie X1 i X2. Także trzej aresztowani szeregowcy z 1. plutonu szturmowego z bazy Wazi- Kwa zeznali w śledztwie, jak wyglądały kulisy tragicznego ostrzału.
Z relacji jednego z nich wynika, że ostrzał wioski - i to niejednej - był planowany, zanim w ogóle Polacy wyjechali z bazy Wazi-Kwa i ruszyli na pomoc żołnierzom, którzy wpadli na minę. "Jak wynikało z wypowiedzi pomocnika dowódcy 1. plutonu szturmowego chorążego Andrzeja O. [aresztowanego], w czasie odprawy przed wyjazdem, dokonanej w obecności dowódcy 1. plutonu ppor. Łukasza B. [aresztowanego], mieli ostrzelać 3 wioski" - czytamy w uzasadnieniu sądu.