Przez cały dzień z Balic nie odlatywało praktycznie nic, a zdesperowani pasażerowie koczowali w hali odlotów nawet do późnej nocy. Nadlatujące nad Kraków samoloty kierowano do Katowic, Rzeszowa i Warszawy, stąd pasażerów przewożono autokarami. Część z oczekujących na odlot z Krakowa pasażerów została zakwaterowana przez linie lotnicze w pobliskich hotelach, inni czekali jednak na rozwiązanie sytuacji przez wiele godzin. Pechowi pasażerowie mają odlecieć w upragnionych kierunkach, gdy tylko poprawi się pogoda.
- Najgorzej było do południa. Później ludzie zorientowali się, że coś jest nie tak i zaczęli kombinować, jak stąd odlecieć na własną rękę. Kupowali nowe bilety, kontaktowali się rodzinami, załatwiali noclegi - usłyszeliśmy wieczorem od pracowników Krakow Airport.
- Czekam tu już od 20-tej i nadal nic nie wiadomo. Nasz samolot do Aten ma startować z Katowic, mieli podstawić autobus, ale wciąż czekamy - żaliła się "Gazecie" 22-letnia Agnieszka Pająk, która na dziewięciodniową podróż ze znajomymi po Grecji miała polecieć samolotem linii Centralwings. Ostatecznie autobus na lotnisko w Pyrzowicach podstawiono, a wsiadło do niego ponad stu udających się do Grecji, zmęczonych oczekiwaniem pasażerów.
Mniej szczęścia mieli podróżni, którzy dwoma wieczornymi rejsami do Dortmundu i Liverpoolu mieli skorzystać z usług taniej, brytyjskiej linii easyJet. Przez kilka godzin ponad 300 pasażerów stało w długiej kolejce do okienka, które obsługiwała wyraźnie zmęczona młoda pracownica lotniska. - Różne krążą tu opowieści. Jednym proponują wylot jutro po południu do Londynu Luton, innych zachęcają do wylotu z Warszawy bądź z Wrocławia. Generalnie nikt nie dostaje darmowego hotelu, a przedstawiciele linii nie wiedzą przecież, czy sytuacja jutro się nie powtórzy - mówił zdenerwowany Grzegorz Góra z Krakowa, który wieczorem miał lecieć po raz ostatni do Liverpoolu. - Tak, zbieram się z powrotem do Polski. 20 stycznia kończę moją przygodę z Anglią i wracam do Krakowa. A tu taka niespodzianka - powtarzał niepocieszony.
- Nie dostałem hotelu. Nocuję na własny koszt. Mam lecieć do Londynu jutro po południu - mówił zaraz po odejściu od okienka i przebookowaniu biletu nerwowy Brytyjczyk, który ze zdenerwowania odmówił nam nawet podania imienia. - Kraków jest piękny, spędziłyśmy tu szalone trzy dni, ale teraz jesteśmy już zmęczone i chcemy iść spać - mówiły nam Mia i Ella, dwie nastolatki z Londynu, które bez skutku czekały na skasowany lot do Londynu Gatwick linii easyJet. Czekanie do rana Mia umilała sobie lekturą książki "One good turn" autorstwa Kate Atkinson. - Nie wiem o czym to jest. Jestem dopiero na 17 stronie. Ale jak tak dalej pójdzie, doczytam do końca. Zanosi się na romans - chichotała na przekór sytuacji. Ella w tym czasie szukała w walizce... piżamy.
Na Balicach stawili się też ci, którzy bezskutecznie czekali na pasażerów ze spóźnionych bądź odwołanych lotów. - Czekam na muzyka Philipa Sherburne'a z USA. Ma wystąpić na krakowskim festiwalu muzyki elektronicznej Unsound, ale w ostatniej chwili okazało się, że jego samolot z Monachium dziś nie przyleci - mówiła "Gazecie" Małgorzata Płysa, jedna z organizatorek festiwalu. W lotniskowej restauracji czekała więc na... dojazd zamówionego autobusu z Katowic, gdzie ostatecznie wylądował samolot.
- Jest kompletne mleko. W taką mgłę nic stąd nie wyleci - prorokowała emerytka w oliwkowej kurtce, która jako jedna z ostatnich pasażerek odwołanego lotu linii Ryanair do Londynu Stansted opuszczała krakowski terminal. Przedstawiciele przewoźnika obiecali, że może polecieć rannym rejsem, ale ma się to okazać dopiero przed samym odlotem następnego dnia. - Nie mam wyboru, Nocuję u koleżanki, której nie widziałam dobre dziesięć lat. Muszę tu być rano. Mam nadzieję, że nie będziemy świętować odnowienia znajomości do zbyt późna, bo jeszcze zaśpię - mówiła siląc się na uśmiech.
W środę sytuacja na krakowskim lotnisku wróciła do normy. Poranne słońce rozwiało unoszącą się nad płytą portu mgłę. Niemal wszystkie rejsy wykonywane są normalnie bądź z małymi opóźnieniami, co spowodowane jest trudnymi warunkami atmosferycznymi na innych lotniskach kontynentu. Z środowych lotów odwołano tylko lot linii Meridiana do Turynu (samolot nie przyleciał do Balic) oraz jeden z krajowych lotów do Warszawy.