- Pewnie że są mocniejsi, ale przecież my też jesteśmy lepszym zespołem niż jeszcze przed rokiem. Gdyby tak nie było, to przecież nie bylibyśmy teraz na pierwszym miejscu w grupie. Przez cały ten czas, od kiedy trenerem jest Leo Beenhakker, zrobiliśmy duże postępy. Tak jako drużyna, jak również indywidualnie.
- Już raz miałem okazję coś takiego przeżywać na stadionie Śląskim, kiedy graliśmy z Norwegią mecz decydujący o awansie do mistrzostw w Korei i Japonii. Ale wtedy z gry w tym spotkaniu wykluczyła mnie czerwona kartka, którą wcześniej dostałem w wyjazdowym meczu z Armenią. Radość swoich kolegów obserwowałem więc tylko z trybun. Cieszyłem się, byłem później nawet na płycie boiska, ale to nie taka sama euforia, jak wtedy, gdy się gra w takim meczu.
- Dlaczego mamy nie wygrać? Nie mam zamiaru odkładać świętowania awansu do spotkania z Serbią w Belgradzie. Musimy załatwić sprawę w sobotę w Chorzowie. Bo jeśli nie, to rzeczywiście z Serbią w Belgradzie będzie bój na noże. Lepiej jechać tam ze spokojnym sercem i z awansem w kieszeni niż walczyć o wszystko.