Poznańskich koszykarzy nie tłumaczy to, że chora jest ich największa gwiazda Joe McNaull, a kontuzję kolana złapał Stanisław Prus. Szansę gry dostali rezerwowi, którzy kompletnie zawiedli. Sprowadzeni przed sezonem z Tarnovii Tomasz Pięta i Michał Krajewski popełniali błąd za błędem. Podobnie zresztą młodsi gracze - Tomasz Semmler, Tomasz Smorawiński, Michał Dudek czy Paweł Mowlik.
Ciężar gry w poznańskiej drużynie spoczął więc na rutyniarzach. W pierwszej kwarcie nieźle grał Grzegorz Radwan. Później często trafiał Wiekiera, pięć asyst zaliczył Marcin Stokłosa. W drugiej kwarcie, po trafieniu Stokłosy za trzy i akcji dwa plus jeden Wiekiery, zrobiło się 40:29 dla poznaniaków.
Ale w drugiej połowie rzeszowianie agresywniej atakowali tylko Radwana i Wiekierę, bo zdawali sobie sprawę z tego, że reszta graczy Politechniki im nie zagraża. Przełomowy był początek ostatniej kwarty. W 31. minucie efektownym wejściem pod kosz popisał się Smorawiński i było 54:49 dla Politechniki. Któż by się wtedy spodziewał, że to ostatnie punkty z gry poznaniaków w tym meczu (sic!).
W odpowiedzi Grzegorz Płocica trafił za trzy - uważał przy tym, że był faulowany i poinformował o tym arbitra. Ten uznał to za niesportowe zachowanie - Stokłosa zdobył dwa punkty z wolnych i Politechnika miała piłkę przy prowadzeniu 56:52. Do końca meczu było osiem minut. I wtedy rozpoczął się dramat poznaniaków.
Najpierw w 33. minucie dwukrotnie w głupi sposób faulował Stokłosa - musiał opuścić boisko po piątym faulu. W 35. minucie to samo zrobili Semmler i Radwan. Goście zbierali punkty z rzutów wolnych, a pod swoim koszem szczególnie pilnowali Wiekiery. W czwartej kwarcie Politechnika, do soboty najskuteczniejszy zespół ligi, miała... 6 proc. skuteczności z gry (1/8 za dwa i 0/8 za trzy).
Politechnika przegrała zatem po raz drugi i traci już dwa punkty do prowadzącego Zastalu, który pokonał w Tychach BIG STAR. Ale po trudnym meczu. Goście wyszli na prowadzenie w trzeciej kwarcie, ale w końcówce meczu roztrwonili nawet 10 punktowe prowadzenie. Decydowała ostatnia akcja - rzut Jarosława Kalinowskiego równo z końcową syreną dobił Marcin Chodkiewicz.
Sensacyjnie zakończył się też mecz w Jarosławiu, gdzie Znicz przegrał z dużo słabszym MKKS Rybnik 71:77. Gospodarze mieli lepsza skuteczność gry i więcej zbiórek niż rywale, ale popełnili za to dużo więcej strat - aż 20 przy dziewięciu koszykarzy z Rybnika.
Znicz 30 minutach prowadził różnicą trzech punktów, jednak ostatnią odsłonę przegrał aż 13:22. - Nie wiem dlaczego nasza forma idzie w dół zamiast w górę. Na treningach to wygląda w porządku, a na meczu jest katastrofa - mówił po meczu Wołoszyn, który oddał się do dyspozycji zarządu. W jeszcze gorszej sytuacji są BT Wózki Pruszków, które przegrały siódmy mecz z rzędu. Ale w Pruszkowie o zmianie trenera nie myślą.
Piąte zwycięstwo z rzędu odniosło Sportino Inowrocław, a trzecie - Mispol Żubry Białystok. Beniaminek z Białegostoku jest już na 10. miejscu w tabeli.
Wyniki 8. kolejki:
Polonia 2011 Warszawa - Tarnovia Tarnowo Podgórne 111:74
Politechnika Poznań - Resovia 57:69
Start AZS Lublin - Stal Stalowa Wola 57:61
Sokół Łańcut - BT Wózki Pruszków 71:63
Znicz Jarosław - MKKS Rybnik 71:77
BIG STAR Tychy - Wiecko Zastal Zielona Góra 69:71
Mispol Żubry Białystok - Prokom II Trefl Sopot 82:66
Siarka Tarnobrzeg - Sportino Inowrocław 70:80.