Do zatrzymania doszło o godz. 10, w jednym z poznańskich hoteli.
Zobacz film z kamery hotelowej:
Przyjazd Sawickiej do Poznania nie był niespodzianką. W niedzielę powiedziała dziennikarzowi TVN24, że stawi się w prokuraturze, mimo że nie dostała wezwania. Tłumaczyła, że zrobi to, bo chce udowodnić, że się nie ukrywa. - Nigdy nie uciekałam przed wymiarem sprawiedliwości. Sama wręcz pisałam do poznańskiej prokuratury, że w każdej chwili jestem dostępna pod moim adresem - przekonywała.
Dlaczego akurat teraz? Bo w nocy z niedzieli na poniedziałek Beata Sawicka przestała być posłanką i - co za tym idzie - straciła immunitet, który stał na przeszkodzie postawienia jej zarzutów korupcyjnych.
Wczoraj przed położoną na Dębcu przy ul. 28 Czerwca 1956 r. siedzibą poznańskiego biura Prokuratury Krajowej od rana na przybycie Sawickiej czekały tłumy dziennikarzy. Tuż po godz. 10 okazało się, że była posłanka nie przyjdzie sama. - Została zatrzymana przez naszych agentów na polecenie prokuratury - potwierdził Tomasz Frątczak z CBA. O godz. 12.30 pod budynek prokuratury podjechały trzy ciemne samochody. Wszystkie wypełnione ubranymi w kominiarki funkcjonariuszami CBA. W jednym z aut siedziała Sawicka. Nie była skuta kajdankami.
Samochody podjechały na parking za budynkiem. Agenci wprowadzili Sawicką tylnym wejściem. Po chwili do dziennikarzy wyszedł prokurator Andrzej Laskowski. - Podstawą zatrzymania Beaty Sawickiej była ranga stawianych jej zarzutów, a także konieczność stosowania takich samych zasad, jak w odniesieniu do pana Mirosława W. [zatrzymany razem z Sawicką burmistrz Helu - red.] - tłumaczył.
- Ale po co zatrzymywać kogoś, kto sam chce przyjść do prokuratury? - dopytywali dziennikarze.
Laskowski: - Powtarzam. Chodzi o rangę zarzutów.
- Nie rozumiem, po co to zatrzymanie. Zasada jest taka, że podejrzewanego zatrzymuje się, kiedy on sam się nie stawi. Zupełnie bez głowy! - komentował w rozmowie z "Gazetą" znany karnista, prof. Zbigniew Hołda.
Po przesłuchaniu Sawickiej prokuratorzy ujawnili treść postawionych jej zarzutów. Była posłanka jest już formalnie podejrzana o to, że nakłaniała podstawionego agenta CBA do wręczenia burmistrzowi Helu korzyści majątkowej i że nakłaniała burmistrza do przyjęcia tej korzyści. Jest też podejrzana o płatną protekcję - powołując się na wpływy u Mirosława W., podjęła się pośrednictwa przy nabyciu nieruchomości wartej 3 mln zł, za co zażądała 100 tys. zł w dwóch ratach oraz kilku drogich przedmiotów, w tym pióra z brylantem.
Sawickiej grozi do 10 lat więzienia. Wniosek o areszt - najpewniej dzisiaj.