W piątek w radiu Zet dziennikarz przypomniał słowa Kwaśniewskiego wygłoszone w trakcje czwartkowej uroczystości desygnacji ("Z Leszkiem Millerem (...) razem zdajemy sobie sprawę, jaką odpowiedzialność podejmujemy."). Spytany, czy oznacza to, że za sukcesy i klęski tego rządu prezydent będzie odpowiedzialny bardziej niż za sukcesy i klęski rządu Jerzego Buzka Kwaśniewski odpowiedział, że liczy na lepszą współpracę z gabinetem Millera, a "z tym związane jest oczywiście zwiększenie mojej odpowiedzialności. W wielu przypadkach w stosunku do obecnego rządu mogłem powiedziać >dowiedziałem się tak samo jak państwo z gazet<. W przypadku tego rządu oczywiście tak nie może być."
Proszony o skomentowanie czwartkowej wypowiedzi Antoniego Macierewicza, według którego desygnując na nowego premiera lidera SLD jeszcze przed złożeniem dymisji przez premiera dotychczasowego prezydent chciał "wzmocnić pozycję Millera w tych rokowaniach", odpowiedział: "na pewno taki jest też skutek tej desygnacji".
Zastrzegłszy, że profesor Belka jest jego zdaniem bardzo dobrym ekonomistą, a budżet musi być zrównoważony, prezydent powiedział: "dla środowiska ekonomicznego - i profesor Balcerowicz powinien to przemyśleć, i profesor Belka, i inni - te wybory muszą być sygnałem ostrzegawczym. Coś się w Polsce wydarzyło. To nie jest tak, że można uprawiać politykę ekonomiczną z punktu widzenia katedr akademickich bardzo poprawną, i jednocześnie generować partie protestu, generować destabilizację społeczną."
"Uważam, że powinno być przedmiotem rozważań wszystkich - w tym i Rady Polityki Pieniężnej - co zrobić, żeby ten element społeczny był w większym stopniu uwzględniony - mówił Kwaśniewski. "Żebyśmy nie doprowadzili za kolejne cztery lata już nie do wyniku jak teraz, tylko do poważnego przetasowania na scenie politycznej w stronę różnego rodzaju populizmów, i to jest prawdziwe ryzyko."